czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 18 - Drogowiec

Leon, Rafał i Amelia siedzieli we trójkę nad laptopem z otwartą mapą Warszawy i próbowali ustalić jakąś strategię.
- Skąd niby mamy wiedzieć, gdzie zastawić pułapkę? - Spytał Rafał, patrząc po pozostałych. - Maenak nie jest przywiązany do jednego miejsca.
- Nie, ale wiemy, że upodobał sobie szczególną kawiarnię. To przynajmniej jakiś początek. - Odparła Amy.
- O ile go skutecznie stamtąd nie wykurzyliśmy. - Stwierdził Leon, wyjątkowo nie tryskając optymizmem. - Potrzebujemy więcej danych.
- A jak chcesz je niby zdobyć, skoro nie mamy pojęcia, gdzie go szukać?
- Miejski monitoring? - Wtrącił Rafał. - Opcjonalnie możemy poczekać, aż znowu zaatakuje.
- Naszą pracą jest do tego nie dopuścić... - Westchnęła Amelia, zmęczona brakiem rezultatów w wyniku ich burzy mózgów.
- A widzisz lepsze wyjście?
- Może na razie go nie dostrzegamy, ale musi istnieć. - Ton Leona był zdecydowany, ale słowa wyraźnie nikogo nie przekonały, nawet jego samego.

***

Maks wysłał wszystkie informacje Aleksowi mailem, więc teraz siedzieli razem z Emilką i analizowali policyjne raporty. Szybko doszli do tego, że każdy z nich wspomina o krzyku, który kierowca słyszał tuż przed tym, jak doszło do wypadku.
- Tego rodzaju krzyk to zazwyczaj sprawka Drogowca. - Wyjaśnił wilkołak, widząc, że to dziewczynie nic nie mówi. - Rodzaju Widma, które pojawia się w miejscach tragicznych wypadków samochodowych, najczęściej w wyniku gwałtownej i niespodziewanej śmierci kierowcy, szczególnie jeśli nie wynikała z jego winy. Drogowiec to Widmo pomniejsze, które jest jakby cieniem dawnego wydarzenia. Nie posiada inteligencji, a napędzane jest żalem czy gniewem. Jego jedynym celem istnienia jest sprowadzenie na kogoś tego samego nieszczęścia, które kiedyś je spotkało.
- Czyli to Drogowiec powodował te wszystkie wypadki? - Emilka popatrzyła na zdjęcia dołączone do raportów. Choć nikt jeszcze nie zginął, niektóre z nich wyglądały na naprawdę poważne wypadki.
- I tak i nie. Pośrednio owszem, ale Drogowiec nie ma cielesnej formy. Natomiast potrafi być śmiertelnie skuteczny krzycząc, bądź zjawiając się bez ostrzeżenia na drodze jadącego samochodu. Większość kierowców całkiem słusznie panikuje, widząc przed sobą człowieka i wiedząc, że nie mają szans zahamować na czas. - Emilka skinęła głową na znak, że rozumie.
Na chwilę zapadła cisza. Jednak ku zaskoczeniu ich obojga, nie była to cisza niezręczna, a wręcz przeciwnie, bardzo zgodna.
- Myślę, że wiele więcej z tego nie wyciągniemy. Czas wybrać się na wskazane miejsce. - Stwierdził w końcu Aleksander, wstając z krzesła.

***

Ulica Puławska była ruchliwa jak zwykle, co utrudniało im zbadanie miejsca wypadków. Na pewno nie pomagał również patrol policji czający się w pobliżu, prawdopodobnie w celu kontrolowania prędkości na niebezpiecznym odcinku. Interesujący ich fragment wypadał kawałek za zjazdem z wiaduktu, mniej więcej w połowie ozdobionego graffiti muru, oddzielającego teren wyścigów konnych od ulicy. Aleks i Emilka wędrowali wzdłuż niego, zastanawiając się, jak przejść na pasmo trawy pomiędzy dwoma przeciwnymi pasami ruchu, nie narażając się na wypadek ani zatrzymanie przez funkcjonariuszy.
- Moglibyśmy zmienić postać i przebiec jako dwa duże psy... - Zaproponowała nieśmiało dziewczyna. - Zwierząt raczej nikt nie zatrzyma...
- Zwariowałaś? - Aleksander spojrzał na nią, jakby naprawdę straciła rozum. - Pomijając fakt, jak duże są nasze wilkołacze formy, nagła zmiana wilka w człowieka na środku ruchliwej ulicy skutkuje jeszcze większym prawdopodobieństwem wypadku!
- No może... - Emilka niechętnie przyznała, że o tym nie pomyślała. - To jaki jest twój pomysł?
- Zdaje się, że musimy poczekać na spokojniejszy moment i najzwyczajniej w świecie przebiec.
- Zakładając, że faktycznie  nie wpadniemy pod żaden samochód, w jaki sposób ma to powstrzymać policjantów przed zatrzymaniem nas?
- W żaden. Musimy mieć tylko nadzieję, że zdążymy zbadać miejsce zanim to się stanie. Gdybyśmy później mieli kłopoty, Maks nas wyciągnie.
- Masz duże pokłady zaufania w Maksie... - Mruknęła Emilka.
- Na tym polega bycie częścią watahy. Na zaufaniu. - Stwierdził w odpowiedzi Aleks.
Następne kilka minut spędzili milcząc, obserwując ulicę i czekając na dobry moment. W końcu wyglądało na to, że jeszcze kilka aut i nastąpi przerwa, na którą czekali.
- Daj rękę. - Wilkołak zaoferował swoją dłoń dziewczynie.
- Nie jestem już dzieckiem, żeby przechodzić za rączkę! - Oburzyła się w pierwszej chwili, ale odwróciwszy się do mężczyzny, zobaczyła coś takiego w jego spojrzeniu, że zmieniła zdanie. Uchwyt Aleksandra był zdecydowany i w gruncie rzeczy dodawał jej pewności, że do końca nie zwariowali.
Ostatni samochód minął ich ze sporą prędkością. Na horyzoncie widać już było światła następnych.
- Gotowa? - Skinęła głową i pobiegli. Chociaż chodziło tylko o przekroczenie ruchliwej ulicy, miała wrażenie, że to, co właśnie zrobili, miało o wiele mniej bezpieczny wymiar. Aleks puścił jej rękę i teraz zaczął inspekcję miejsca, gdzie zdarzały się wypadki. W ciele Emilki wciąż buzowała adrenalina po biegu, ale szybko dołączyła do niego, choć nie za bardzo wiedziała, czego szukać.
- Jakie są znaki szczególne, po których rozpoznaje się obecność Drogowca?
- W zasadzie nie istnieją. Oprócz potwierdzenia, że w danym miejscu faktycznie zdarzył się tragiczny wypadek, jedynym skutecznym sposobem na upewnienie się, że to Widmo, jest doświadczenie go na własnej skórze.
- Moment, chyba nie mówisz, że...
- Czekamy na wypadek. - Stwierdził Wilkołak.

__________________________________
Dobrze widzicie, to jest cliffhanger :D
Bo tak. Mam nadzieję, że się podoba.
Mimo że dużo z tego wymyślałam na bieżąco,
bo zgubiłam gdzieś swoje notatki. Whatever.
Na dobry koniec roku :)

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 17 - Znalezisko

Kiedy Wolski zjawił się na posterunku, chaos wcześniej tam panujący został niemalże opanowany. Przywitał go sam komendant główny, z nietypową informacją.
- Od jakiegoś czasu kierowcy skarżą się na... Nietypowe... - Zaakcentował to słowo w taki sposób, że Maks zaczął się domyślać, dlaczego został wezwany. - ...Zjawiska. Na twoim biurku leżą odpowiednie dokumenty. Przejrzyj je, bo zdaje się że to twoja specjalność.
- A co ze sprawą morderstwa, nad którą pracuję? - Zaniepokoił się mężczyzna. Nie miał wątpliwości, że poradziłby sobie z dwoma sprawami na raz, ale obawiał się, że dowództwo ma inne zdanie na ten temat. I niestety miał rację.
- Przekażemy je komuś innemu.
- Ale...
- Bez żadnych ale, komisarzu! Przebolejesz, jeśli jedna dobra sprawa nie zostanie rozwiązana pod twoim nazwiskiem. - Wolski westchnął. Nie mógł przecież zdradzić, że absolutnie go nie obchodzi, czy to będzie jego nazwisko czy czyjeś inne. Kluczem był fakt, że w jego interesie nie leżało rozwiązanie tego morderstwa. A nie będąc ze sprawą powiązanym ciężko było to kontrolować.
Mimo to mężczyzna posłusznie skierował się do swojego biurka. Na miejscu faktycznie czekały na niego raporty z zeznaniami świadków, którzy jakoby słyszeli krzyki i płacz, bądź widzieli tajemniczą sylwetkę wchodzącą na ulicę, która znikała tak nagle, jak pojawiała się pod kołami ich samochodów. To oczywiście dawało tylko jeden wniosek. Maks czym prędzej chwycił telefon i wybrał numer Niny.

***

Ponieważ Marta odwołała dzisiejsze spotkanie, Emilka tym razem nie spóźniła się na trening. Wręcz przeciwnie, nieco zirytowana nietypowym zachowaniem koleżanki przez resztę dnia, całkiem miło potraktowała odmianę w postaci towarzystwa wilkołaków. Marta tłumaczyła się zmęczeniem, ale dziewczyna była niemal pewna, że chodziło o coś jeszcze. Nie naciskała zbyt mocno, zamiast tego koncentrując się na swoim drugim życiu.
Tym razem udało jej się zjawić w DoomRoom'ie przed Aleksandrem, więc żeby nie marnować czasu, postanowiła dokładnie obejść pomieszczenie. Miała nadzieję na znalezienie czegoś, na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Niestety, wszystko wskazywało na to, że opuszczona stacja naprawdę została opuszczona, a jeśli nawet cokolwiek ciekawego się tam kiedyś znajdowało, już dawno zniknęło.
Zrezygnowana, Emilka już miała dać sobie spokój, kiedy w oko wpadł jej jakiś książkopodobny kształt, leżący na torach, właściwie już u wyjścia ze stacji. Zaciekawiona, podniosła przedmiot, którym okazał się notes oprawiony z skórę. Sądząc po jego stanie, leżał tu już od dłuższego czasu i prawdopodobnie został porzucony. Dziewczyna ostrożnie zajrzała do środka. Na pierwszej stronie, zapisane niestarannym pismem, widniało imię i nazwisko właściciela: Aleksander Senecki.
- Emilia?  - O wilku mowa. Wilkołaczyca szybko wrzuciła notes do torby, zbyt ciekawa zawartości, by zachować się porządnie i oddać własność.
- Tu jestem! - Zawołała, odwracając się i udając, że jej zachowanie wcale nie było podejrzane i miała doskonały powód, by stać na torach po drugiej stronie pomieszczenia.
- Wow, jestem pod wrażeniem! Nie spóźniłaś się! - W jego głosie wyczuła nutkę ironii. No tak, oczywiście, że się z niej naśmiewał, czego się niby spodziewała? To przecież wciąż był ten sam Aleks, który robił co mógł, by pokazać, że jej nie cierpi.
- Zabawne! - Odkrzyknęła tylko w odpowiedzi, idąc w jego stronę.
- Co właściwie robisz? - Zapytał podejrzliwie.
- Szukam miejsc, które zapewniłyby mi przewagę. - Zmyśliła na poczekaniu. Chociaż nie było to stwierdzenie aż tak odległe od prawdy. W końcu faktycznie znała teraz DoomRoom znacznie lepiej.
- Tego się po tobie nie spodziewałem. - Dalej operował ironią, prawdopodobnie próbując ją zdenerwować. Jednak Emilka postanowiła, że tym razem nie da się tak łatwo.
- Myślałam, że tego będziecie oczekiwać. Mojego zaangażowania. - Stwierdziła spokojnie, nie dając się sprowokować.
- Doskonała znajomość sali treningowej nie pomoże ci w prawdziwej sytuacji. - Jego głos był poważny, co zaskoczyło dziewczynę. Spodziewała się kolejnej uszczypliwej uwagi na swój temat.
- Czy to znaczy, że możemy zacząć trening? - Spytała, nie umiejąc skontrować jego stwierdzenia.
Aleksander nie odpowiedział, zamiast tego od razu przyjmując postać czarnego wilka. Jego niebieskie oczy lekko lśniły w półmroku pomieszczenia. Rzucił się do ataku bez ostrzeżenia, co zmusiło ją do porzucenia torby tam, gdzie stała i natychmiastowej przemiany. Nie była ona do końca bezbolesna, ale znośna i dość szybka, co pozwoliło jej o centymetry uniknąć szczęk drugiego wilkołaka. Oczywiście nie uratowało jej to od impetu uderzenia, który przewrócił oboje. Emilka upadła na tory z głuchym łoskotem, po czym przetoczyła się po nich i wstała błyskawicznie. Kontrolę nad jej ciałem znowu przejmował instynkt. Błyskawicznie była gotowa do kontrataku. Namierzyła czarnego wilka, który utrzymał się na krawędzi peronu, po czym rzuciła się na niego w napadzie szału. O tym, że wilkołaczyca nie panuje nad sobą, ostrzegł Aleksa nienaturalny błysk w jej oczach. Bez większego problemu uskoczył przed jej dzikim atakiem, po czym przybrał na powrót ludzką postać.
- Kontrola! Jeśli nie będziesz nad sobą panować, twoja wilcza forma wyrządzi więcej krzywdy niż pomocy! - Zawołał, mając nadzieję, że go zrozumiała. Po tym niemal natychmiast znów się przemienił.
Emilka co prawda usłyszała jego słowa, ale nie potrafiła skupić się na nich na tyle, by zastosować je w praktyce. Wilk chciał się wyżyć, a ona na to pozwalała. Jednym potężnym susem wskoczyła na peron i już miała rzucić się znowu na Aleksa, kiedy drzwi do DoomRoom'u stanęły otworem.
To odwróciło jej uwagę od wilkołaka, a skupiło ją na postaci, która wkroczyła do pomieszczenia. Emilka nie zdążyła pomyśleć, bo reakcja jej ciała była szybsza - natychmiast rzuciła się na intruza, którym był nie kto inny jak... Nina. Alfa błyskawicznie zmieniła postać i nim dziewczyna się obejrzała, leżała brzuchem do góry, przygwożdżona do ziemi przez łaciatego, złotookiego wilka.
Minęła chwila, nim Nina puściła ją, pozwalając wrócić do ludzkiej postaci. Ona sama również się przemieniła, sam Aleks zaś zrobił to już kiedy zjawiła się w pomieszczeniu.
- Powinnaś popracować nad samokontrolą. - Stwierdziła Nina nieco oschle. Chociaż kierowała te słowa do Emilki, jednocześnie patrzyła na Aleksandra, który w milczeniu pokiwał głową. Wiedział, że wyszkolenie dziewczyny to jego zadanie. Ale wiedział także, że teraz Nina uwierzy w jego wątpliwości, które jej dotyczyły.
- Ale nie po to do was przyszłam. - Dodała po chwili. - Dzwonił Maks. Ma dla was sprawę.
- Sprawę? - Niepewnie spytała Emilka.
- Kolejne Widmo, a w każdym razie na to wskazują raporty.
- Zdajesz sobie sprawę, że ona nie jest wyszkolona i... - Zaczął Aleks, ale alfa uciszyła go ruchem ręki. Dziewczyna popatrzyła po nich obojgu, nie wiedząc czy powinna się obrazić na swojego nauczyciela, że w nią nie wierzy, czy raczej się stresować, że Nina w nią wierzy.
- Dlatego będzie ci tylko pomagać. Poza tym niestety, nie mam już więcej wilkołaków do rozdysponowania. Jesteście jedynymi, którzy nie mają przydzielonego zadania. Oczywiście, macie moje wsparcie.
- Rozumiem. - Aleksander skinął głową. Nie było sensu się kłócić, alfa miała rację.
- Potrzebne informacje przekaże wam Maks, mam nadzieję, że najpóźniej jutro. Czy wszystko jasne?
Wilkołak chciał potwierdzić, ale Emilka uprzedziła go swoim pytaniem.
- Czy to znaczy, że zaczynam pracę w terenie? Tak na serio? - Nina westchnęła.
- Tak. I mam nadzieję, że sobie poradzisz...

________________________________________
Niespodzianka!
Dobra, nie będę się szczegółowo tłumaczyć ze swojej nieobecności,
powiem tyle, że obwiniajcie szkołę (i matury).
Tak czy inaczej, wróciłam, mam nadzieję, że przynajmniej
na tak długo, że skończę tę część opowiadania.
(niee, ja wcale nie sugeruję, że mam pomysł na następną,
absolutnie...)

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 16 - Żółtodziób

Weekend minął spokojnie, więc w poniedziałek rano Emilka niemalże mogła powiedzieć, że idzie do szkoły wypoczęta. Mimo, że przesłuchania wciąż trwały, zaczęły się normalne lekcje, więc teraz szła szybko korytarzem, by zdążyć na matematykę. Do klasy trafiła równo z dzwonkiem.
- Hej! - Wyszeptała do Marty, zajmując miejsce koło niej. Nauczycielka odwróciła się na chwilę od tablicy, by zgromić ją wzrokiem. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco i najciszej jak umiała wyciągnęła podręcznik i zeszyt. Spojrzała na tablicę by przepisać temat, ale był on skutecznie zasłonięty przez stojącą tam panią, która teraz zapisywała jakieś działania. Emilka już chciała podnieść rękę, by poprosić ją o przesunięcie się, gdy rozległo się delikatne pukanie. Po chwili w drzwiach klasy stanął nie kto inny, jak Maks.
- Dzień dobry! - Nauczycielka teraz i na niego spojrzała złowrogo.
- Nie możecie znaleźć sobie innej lekcji?
- Przykro mi, nie ja ustalałem grafik. - Policjant wzruszył ramionami.
- No cóż... Przynajmniej to już końcówka. - Spojrzała na listę, gdzie odznaczonych miała wszystkich już przesłuchanych. - Marta Zymkowska. - Wyczytała.
- Do zobaczenia później. - Dziewczyna wstała i uśmiechnęła się do Emilki, jednocześnie kierując się w stronę Maksa. W końcu jeśli dziewczyna zamordowanego to przeżyła, z nią nie będzie gorzej.

***

Maks z Martą niemal dotarli do drzwi klasy, w której odbywały się przesłuchania, gdy na końcu korytarza zamajaczyła biegnąca szybko w ich stronę sylwetka. Policjant przystanął, czekając aż lekko zdyszany młodzieniec, który najwyraźniej niedawno zaczął pracę, do nich dotarł.
- Komisarz Wolski?
- We własnej osobie. - Maks popatrzył na niego z ciekawością, ale i lekkim zniecierpliwieniem.
- Wzywają pana. Nie wiem, o co chodzi, ale to ważne. - Już chciał odbiec z powrotem, gdy mężczyzna złapał go za ramię.
- Potrzebujemy kogoś, kto przesłucha tą miłą panią, kiedy ja udam się w tej niezwykle ważnej sprawie do dowództwa. - Puścił oko do Marty, która zaczerwieniła się lekko. Młody policjant skinął głową na znak zgody, nie mając za bardzo innego wyjścia. Maks uśmiechnął się raz jeszcze, po czym ruszył korytarzem w stronę wyjścia.
- Swoją drogą, czemu po prostu po mnie nie zadzwonili? - Rzucił na odchodnym, odwracając się jeszcze na chwilę. Jeden rzut oka na minę żółtodzioba, który miał chwilowo przejąć jego obowiązki, wystarczył mu na dojście do własnych wniosków. - Nie przejmuj się, każdego na starcie tak wykorzystują. - Zniknął za rogiem.

***

Marta usiadła na wskazanym przez policjantów krześle i niecierpliwie czekała na pytania. Chciała mieć już to całe przesłuchanie z głowy.
- A gdzie Wolski? - Starszy mężczyzna spytał młodszego, gdy stało się jasne, że nie zamierza on opuścić pomieszczenia.
- Dowództwo chciało go widzieć. Ja mam przesłuchać panią...? - Najpierw spojrzał pytająco na dziewczynę, ale gdy nie dostał natychmiastowej odpowiedzi, szybko zerknął w papiery. - Martę, tak?
Lekko oszołomiona, Marta szybko pokiwała głową.
- Znakomicie. - Mężczyzna szybko przejechał wzrokiem pytania, które miał spisane na kartce. - Ja nazywam się Michał i będę cię teraz przesłuchiwał. - Starszy policjant westchnął głośno i przewrócił oczami.
- Weź zacznij robotę, co?
- Ughm, tak, tak... - Michał odchrząknął jeszcze, po czym odczytał pierwsze pytanie.
- Jakie relacje łączyły panią z ofiarą?
- Eee... Był chłopakiem mojej koleżanki z ławki... - Wymamrotała Marta.
- A jak bliskie relacje łączą panią z rzeczoną koleżanką? - Mężczyzna postanowił póki co zignorować listę, a zamiast tego pytać o to, co wydawało mu się ważne.
- Emilia i ja... siedzimy razem w ławce. - Zawahała się. - I ostatnio spędzamy trochę czasu razem, po szkole. Głównie oglądamy filmy.
- Rozumiem. - Michał szybko bazgrał coś w swoim notatniku. - Jak Emilia się zachowuje?
- Słucham? - Dziewczyna zastanawiała się, czy się przesłyszała. Przecież przesłuchanie miało dotyczyć zamordowanego chłopaka, a nie jej koleżanki.
- Jak wygląda jej samopoczucie? Czy widzisz ją płaczącą? Załamaną? A może nerwową?
- Prawdę mówiąc, trzyma się zaskakująco dobrze... - Stwierdziła szczerze Marta. - Podziwiam jej siłę, ja nie potrafiłabym zachować takiego spokoju, gdyby to mój chłopak padł ofiarą brutalnego mordercy... - Policjant znów coś zanotował, po czym zerknął na listę pytań i usatysfakcjonowany tym, czego się dowiedział, przeszedł z powrotem do tego, co zostawił mu Maks.

***

Dziewczyna wyszła z przesłuchania zmęczona psychicznie i jedyne o czym marzyła, to miękkie łóżko, w którym mogłaby odespać ostatnią noc. Jednocześnie upomniała sama siebie, by nigdy więcej nie urządzać sobie filmowego maratonu, jeśli następnego dnia musi wstać do szkoły.
W tej chwili szła ramię w ramię z Michałem w kierunku swojej klasy, starając się powstrzymać ziewanie. Mężczyzna zatrzymał się nagle, gestem pokazując jej, by zrobiła to samo.
- Marto... Mogę ci mówić po imieniu? - Gdy zaskoczona kiwnęła głową, kontynuował. - Chciałbym cię o coś prosić. Uważam, że jak na przeżytą tragedię, Emilia zachowuje się zbyt... normalnie.
- Nie wierzy pan, że jest aż tak silna psychicznie? - Dziewczyna popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Być może. A może wszystko jest w porządku. Jednak nie chciałbym ryzykować, bezpieczniej jest dmuchać na zimne. Im szybciej zauważymy symptomy choroby psychicznej, tym lepiej.
- Choroby...?
- Okej, nie wiem jak to się fachowo nazywa. Ale wiem, że szok po utracie kogoś bliskiego może spowodować pewne urazy. Dlatego proszę cię, żebyś obserwowała swoją koleżankę. I co jakiś czas opowiadała mi o jej zachowaniu. Myślisz, że jesteś w stanie to zrobić?
- Ja... - Marta się zawahała. - Chyba tak. - Stwierdziła w końcu, mając nadzieję, że to naprawdę pomoże Emilce.
- Świetnie. Tu masz mój numer telefonu. - Wyrwał kartkę ze swojego notatnika i szybko nabazgrał kilka liczb.

***

Zamykając za Martą drzwi do klasy, Michał odetchnął cicho. Jednocześnie pochwalił siebie samego w myślach za nieźle odegrany pokaz. Brak wiedzy z zakresu psychologii trochę utrudnił mu zadanie, ale jeśli był choć cień szansy, że przeczucie go nie myli, musiał jakoś działać. Najlepiej delikatnie i zza kulis. Bo skoro Emilia potrafiła kłamać tak dobrze, że zwiodła nawet komisarza Wolskiego, istniała duża szansa, że nie popełniła morderstwa pod wpływem chwili. A co więcej, że być może działała w zmowie z kimś jeszcze...

_____________________
Żeby było jasne, Michał nie doszedł
do tego wszystkiego tylko pod wpływem
przesłuchania Marty, ale również zerkając do
dokumentów całej sprawy i zapisków z przesłuchania
Emilii. - To tak, żebyście się nie czepiali, po prostu nie wcisnęłam
nigdzie w tekście tej informacji :P
A poza tym, to czekam na komentarze, uwagi,
porównanie, o ile gorzej piszę w środku nocy,
kiedy powinnam spać XD
No i chętnie zobaczyłabym, ilu tak właściwie mam
czytelników, co wszystko obserwują z ukrycia^^

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 15 - Szefowa

Emilka rozejrzała się szybko i dochodząc do wniosku, że nikt na nią nie patrzy, szybko zanurzyła się w korytarzu technicznym, prowadzącym do kryjówki wilkołaków. Tam, ukryta przed oczami postronnych ludzi, jeszcze bardziej przyspieszyła kroku. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest spóźniona i wiedziała, że Aleksander będzie na nią wściekły. Był piątek, a ona już trzeci raz w tym tygodniu oglądała z Martą film. Jej matka zgodziła się, żeby na razie odpuścić zajęcia dodatkowe, więc dziewczyna miała trochę więcej czasu dla siebie. Postanowienie, że spędzi go z koleżanką, zamiast ze swoimi nowymi znajomymi było dla niej swoistym buntem przeciw wszystkiemu, co stało się w ciągu tego tygodnia. Przesłuchania wciąż trwały, a ona potrzebowała chwili zapomnienia.
- Emilka! - Amy powitała ją z uśmiechem na ustach, gdy tylko dziewczyna przekroczyła próg kryjówki. - Lepiej uważaj, Aleks wychodzi już z siebie.
- Niczego innego bym po nim nie oczekiwała! - Odparła, odwzajemniając uśmiech, jednak na wszelki wypadek przyspieszyła jeszcze trochę. Gdy w końcu trafiła do DoomRoom'u, zastała mężczyznę robiącego pompki. Była pod wrażeniem pracy jego mięśni. Niestety nie dane jej było długo się przyglądać, bo Aleksander wstał, gdy tylko weszła do środka. Odwrócił się do niej powoli i zmierzył ją groźnym wzrokiem.
- Powód? - Spytał. Jego głos był napięty jak struna, brzmiał, jakby w każdej chwili był gotowy wybuchnąć.
- Słucham? - Emilka nie była pewna, o co mu chodziło. Uważnie obserwowała każdy ruch wilkołaka, mając nadzieję, że w razie potrzeby zdąży uskoczyć przed jego szarżą.
- Twojego spóźnienia... - Warknął głucho. Nie minęła chwila, a przed dziewczyną stał ogromny, czarny wilk. Jego niebieskie oczy uważnie się jej przyglądały.
- Ja... Byłam... Spotykałam się z koleżanką.... - Emilka zaczęła powoli się cofać, nie spuszczając wzroku z Aleksa. Tymczasem on stał w miejscu i tylko warczał cicho. Nagle bez ostrzeżenia wyrwał do przodu i skoczył w jej kierunku z wyszczerzonymi kłami. Dziewczyna krzyknęła, ale dźwięk urwał się w połowie, przechodząc w coś w rodzaju szczeknięcia. Przemiana dokonała się błyskawicznie i niemal bezboleśnie. Zareagował instynkt i złotobrązowy wilk uskoczył, zanim dosięgły go zęby czarnego. Emilka zawarczała, czym zaskoczyła samą siebie, po czym ruszyła w kierunku Aleksandra. Jednak mężczyzna bez wysiłku uskoczył przed jej atakiem, po czym ugryzł ją w kark. Dziewczyna chciała mu się wyrwać, ale zorientowała się, że nie jest w stanie się ruszyć. Po kilku usilnych próbach zrobienia czegokolwiek, w końcu jej furia minęła, a ona sama zaskomlała zrezygnowana. Dopiero wtedy czarny wilk ją puścił, po czym po chwili znów stał przed nią niebieskooki mężczyzna.
- Muszę przyznać... - Zaczął raczej niechętnie. - Masz talent. Niezła przemiana. Teraz wróć do ludzkiej postaci. - Emilka posłusznie wykonała polecenie, ale tym razem nie udało jej się zrobić tego bezboleśnie. Całe ciało paliło ją niemożliwie, gdy spowił ją delikatny blask i z powrotem zamieniła się w zwykłą dziewczynę.
- Talent, mówisz? - Uśmiechnęła się lekko. Doszła do wniosku, że Aleks nie jest taki zły, kiedy akurat się na niej nie wyżywa. Po dłuższej chwili zaś stwierdziła, że w sumie nigdy tego nie robił.
- Tylko nie myśl sobie, że cię chwalę. - Mężczyzna również się uśmiechnął, chyba wybaczając jej spóźnienie. W jego ciemnoniebieskich oczach zalśniły radosne iskierki. Emilka po raz kolejny złapała się na myśli, że jego oczy są piękne.
- Chodź, Nina chciała się z tobą zobaczyć. - Aleksander zepsuł moment, a jego ton stał się opanowany, niemal chłodny. Dziewczyna zwlekała chwilę, ale ostatecznie ruszyła za wilkołakiem, z powrotem przez labirynt korytarzy.

***

Nina, jak zwykle opanowana, siedziała za swoim biurkiem.
- Witaj, Emilko. - Przywitała dziewczynę, gdy przyprowadził ją Aleks.
- Dzień dobry. - Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć, więc na tym skończyła, czekając na jakieś wyjaśnienie, dlaczego musiała się tu zjawić.
- Chciałabym coś ci wyjaśnić. - Alfa spojrzała na Aleksandra, który rozumiejąc ją bez słów, wyszedł z pomieszczenia. Wzrok Niny powędrował z powrotem do Emilki. - Czy wiesz, czym jest wataha?
- No... Stadem wilków. - Dziewczyna domyślała się, że nie o to tak naprawdę była pytana, ale nie potrafiła odgadnąć, dokąd zmierzała siedząca naprzeciwko kobieta.
- A czy wiesz, kim jest alfa w stadzie?
- Szefem. - Odparła po chwili wahania.
- Zgadza się. A czy wiesz, jak powinny zachowywać się inne wilki w stosunku do szefa? - Emilka milczała. Teraz już wiedziała, o co chodziło. Spuściła wzrok, czekając na reprymendę.
- Słuchają go. - Odpowiedziała sama sobie Nina. - Tak jak ty i inni członkowie tej watahy powinni słuchać mnie. Jesteś tu nowa, więc tym razem nie zamierzam cię karać, ale chcę, żebyś wiedziała... twoim zadaniem jest słuchać mnie. Moje polecenia nie są pozbawione sensu. Na przykład twoje treningi. - Kobieta przerwała na chwilę. - Czy wiesz, czemu je zleciłam? - Dziewczyna wciąż milczała, choć teraz podniosła głowę i patrzyła na swoją rozmówczynię. - Bo chcę, żebyś potrafiła się obronić. Jesteś wilkołakiem, to niebezpieczne... zajęcie. - Uniosła lekko kącik ust.
- Przepraszam. - W końcu odezwała się Emilka. - Po prostu potrzebowałam na trochę o tym zapomnieć. Umawiałam się z koleżanką i...
- Rozumiem. - Przerwała jej Nina. - Potraktuj to jako ostrzeżenie. Weekend możesz mieć wolny, ale od poniedziałku chciałabym, żebyś zaczęła intensywne treningi. Codziennie. Czy to jasne?
- Tak. - Dziewczyna skinęła głową.
- Cieszę się. To wszystko.

______________________
Ja wiem, że krótko, ale w te upały
ciężko do czegoś usiąść...
Z tego też powodu, nie wiem kiedy
wrzucę kolejny rozdział, bo komputer
mi wariuje i odmawia posłuszeństwa co najmniej
kilka razy dziennie...
Tak czy inaczej, jakie są Wasze odczucia? :)

niedziela, 9 sierpnia 2015

Wizualizacje - część 1

Oczywiście odpowiadając kilka postów wcześniej na pytanie o swoje pasje, zapomniałam wymienić jednej z najważniejszych, czyli mojego zamiłowania do Photoshopa i montowaniu obrazków. Ponadto wizualizowanie tego co piszę bardzo mi ułatwia życie i sprawia przyjemność, w rezultacie czego powstają edity takie jak te poniżej :)

Emilka i Daniel na studniówce

Emilka i Aleks trenują w DoomRoom'ie

Jak Wam się podobają? :)


piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 14 - Czego chciałby Daniel

Gdy po powrocie do kryjówki Aleksander dowiedział się, że Emilka nie zjawi się na dzisiejszym treningu, po raz kolejny w duchu wściekał się na tę dziewczynę, która absolutnie ignorowała powagę sytuacji. Nie miał jednak czasu na bardziej ekspresywne okazanie swoich uczuć, bo Nina wezwała go, by wysłuchać raportu.
- Jak rozumiem, nie złapaliście go. - Stwierdziła na wstępie, gdy tylko zjawił się w pomieszczeniu, które służyło jej za gabinet.
- Nie. - Już drugi raz tego dnia musiał potwierdzić swoją porażkę, co wcale nie przypadło mu do gustu.
- Rozumiem. Mógłbyś mi proszę opowiedzieć, jak dokładniej przebiegało wasze dzisiejsze spotkanie? - Aleks szczegółowo opowiedział jej wszystko, co zdarzyło się w kawiarni.
- Wierzę, że by uporać się z tym konkretnym Maenakiem, będziemy zmuszeni poznać jego zwyczaje i zastawić pułapkę. - Zakończył.
- Poznać zwyczaje? Ciekawie to ująłeś... - Nina uważnie spojrzała mu w oczy.
- To Widmo zachowało nadzwyczaj wiele ludzkich cech. Nawet swoje dawne imię. - Mężczyzna zdawał się nie przejmować przenikliwym spojrzeniem złotych oczu alfy.
- Naprawdę? Z ciekawości, jak się nazywa? - Wilkołaczyca uniosła lekko kącik ust, jakby chciała się uśmiechnąć, ale zrezygnowała z tego pomysłu.
- Kamil. I to nie jest zabawne. - Stwierdził Aleksander, patrząc na nią poważnie swoimi ciemnoniebieskimi oczami.
- Oczywiście, że nie. - Jej ton również wrócił do zwyczajowego chłodu, z którym odnosiła się do większości osób. - Przekaż Amelii, że chcę, żeby to ona zajmowała się tą sprawą, razem z Rafałem i Leonem. Ty tymczasem skupisz się na treningu Emilki. - Mężczyzna skrzywił się.
- Jeśli o to chodzi, nasza nowa postanowiła dzisiaj samowolnie zrezygnować ze swojego treningu.
- Z powodu? - Nina spojrzała na niego pytająco.
- Cytując Maksa, bo „ma plany na popołudnie”. - Aleksander warknął cicho. - Ile razy będę musiał jeszcze powtórzyć, zanim mi uwierzysz, że ta dziewczyna to same kłopoty? Lekceważy treningi, myśli że może robić co chce...
- Aleks... - Przerwała mu alfa, akcentując jego imię głuchym warkotem. Wilkołak zamilkł posłusznie. - Rozmówię się z nią następnym razem, gdy się tu zjawi. To wszystko, możesz iść.
Mężczyzna posłał jej niechętne spojrzenie, ale posłusznie skierował się do wyjścia.

***

- To... co oglądamy? - Emilka przejechała wzrokiem półkę wypełnioną płytami DVD, po czym odwróciła głowę w stronę siedzącej na kanapie Marty. Jej koleżanka w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami.
- Wybierz coś, na co masz ochotę. - Stwierdziła po chwili, widząc że Emilka co chwila na nią zerka, szukając jakiejś podpowiedzi,
- Hmm... - Dziewczyna zastanawiała się, czy zamiast wybierać coś z półki, nie lepiej było spojrzeć, co ciekawego można znaleźć online, ale w końcu zrezygnowała i sięgnęła po Strażników Galaktyki.
- Może być? - Zapytała, machając pudełkiem przed Martą. Ta w odpowiedzi skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie. Zadowolona, Emilka wyjęła płytę i włożyła ją do odtwarzacza, po czym chwyciła pilota spod telewizora i dołączyła do swojej koleżanki na kanapie.
- Oglądałaś już ten film? - Spytała, czekając aż włączy się menu główne.
- Nie...
- To żałuj! Ale nic straconego, nadrobimy to teraz. - Emilka uśmiechnęła się  szeroko, wybierając jeszcze w ustawieniach polskie napisy.
- Jak to możliwe, że w takiej sytuacji... Ty... Nie... Nie załamujesz się? - Marta wahała się, czy powinna zadać to pytanie, ale ciekawość wzięła górę. Ręka Emilki zamarła tuż przed naciśnięciem przycisku play.
- Ja... - W duchu przeklinała się za swój radosny nastrój. Jej wilkołacza natura bardzo utrudniała jej normalne kontakty międzyludzkie. - Po prostu wierzę, że tego chciałby Daniel. Żebym była szczęśliwa. - Szczęśliwie szybko wymyśliła wiarygodne usprawiedliwienie dla swojej wesołości, które nie świadczyło o tym, że była nieczułą, zimną suką.
- Wow... Rozumiem. - Marta patrzyła na nią z czymś w rodzaju podziwu. Emilka tymczasem zaczęła się zastanawiać, czy faktycznie tego chciałby Daniel. Szybko jednak doszła do wniosku, że nie chce tego analizować, więc spojrzała pytająco na koleżankę.
- Mogę włączać? - Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała energicznie głową, więc Emilka nie zwlekała dłużej i już po chwili z pełnym zaangażowaniem oglądały przygody Starlorda.

_______________________________
Może za wiele się nie dzieje, ale jest trochę
charakterystyki bohaterów, która też jest potrzebna.
Swoją drogą, kto jest waszym ulubieńcem? :)

Wizerunki Marty i Kamila

Żebyście nie przegapili, to oprócz tego, że wizerunki trafiły do zakładki 'Bohaterowie', wrzucam je również tutaj :)

Hannah Murray jako Marta:

 Harry Lloyd jako Kamil:

A nowego rozdziału spodziewajcie się trochę po 20:00 :)

-|Liebster Blog Award|-

Z reguły nie włączam się w żadne łańcuszki, ale doszłam do wniosku, że ten jest całkiem miły, a poza tym może chcielibyście się czegoś o mnie dowiedzieć.
Także najpierw krótkie wyjaśnienie dla tych, którzy nie wiedzą, o co c'mon:

„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”.Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”

Za nominację serdecznie dziękuję Esthy :)


1. Co cię skłoniło do pisania bloga?

Opowiadania piszę od dawna, ale zazwyczaj dawałam je do czytania co najwyżej rodzinie i najbliższym znajomym. Z reguły słyszałam od nich, że są świetne, więc w końcu doszłam do wniosku, że czemu by nie podzielić się moim talentem z resztą świata, sprawdzić, czy faktycznie to co pisze jest dobre ;)

2. Czy masz jakieś zwierzęta? Jeśli tak to, jakie i jak mają na imię? 

Mam żółwia greckiego o imieniu Pomidor :)

3. Jakie wartości według Ciebie są najważniejsze w życiu?

Trudne pytanie i nie wiem, czy mam na nie satysfakcjonującą odpowiedź. Dla mnie osobiście najważniejsza jest miłość, ale czy można nazwać ją wartością? Bo nie chodzi mi o miłość wobec wszystkich bliźnich, która nie wierzę, że może istnieć, tylko miłość w stosunku do konkretnej osoby, taką, która dodaje nam skrzydeł. I tutaj się zatrzymam, bo jak wpadnę w pułapkę filozoficznych rozważań, to już z niej nie wyjdę.

4. Masz jakieś pasje? (Poza pisaniem)

Liczy się oglądanie seriali? :D Bo w sumie to moje główne zajęcie, kiedy mam czas wolny. Poza tym, lubię grać na komputerze (w Guild Wars 2) i kolekcjonuję figurki, przede wszystkim smoków.

5. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?

Sci-fi, fantasy, post-apo - różnie to bywa, zależy od mojego nastroju. Zresztą, żeby książka mi się podobała, najlepiej żeby miała przynajmniej jedną z poniższych cech:
- Romans nieakceptowalny społecznie
- Starszy mężczyzna, młoda kobieta (preferowana różnica wieku między 7 a 16 lat) - chyba, że książka opowiada o dorosłych, wtedy jest mi wszystko jedno
- Dające się sklasyfikować "społeczeństwo" (np. frakcje w Niezgodnej, Dystrykty w IŚ, kolory w Mrocznych Umysłach, rodzaje jasnowidzów w Czasie Żniw, kolory smoków w Jeźdźcach Smoków itd.)
- Mało romansu fizycznego, więź duchowa między bohaterami
- Bardzo powoli rozwijające się uczucie między bohaterami
- Brak trójkąta miłosnego (bleh, nie znoszę ich)
- Steampunk
- Wiarygodna technologia przyszłości/alternatywnej przeszłości - to nie znaczy, że nie może być odjechana, ale musi mieć sens w świecie, w którym istnieje.
- Rzeczywiste miejsca, które można odwiedzić (cudownie się czyta o miejscach, w których się było)
- Jeśli występuje magia, fajnie jeśli jest w jakiś sposób ograniczona (typy czarodziejów, konkretne zasady itp. wyjątkiem jest Xanth)
- Postacie historyczne wciągnięte w fikcyjne wydarzenia
- Bohaterki minimum 16 lat, bohaterowie minimum 20-kilka
- Zabawny narrator


6. Jakim typem dziewczyny jesteś?

Fangirl :) Najchętniej zakładam swoje fandomowe T-shirty, mam plecak z eksplodującą TARDIS Van Gogha, budzik Daleka i zbieram co mogę z moimi ulubionymi serialami i filmami!

7. Jakie komentarze lubisz najbardziej, a jakich nie lubisz?

Najbardziej lubię te długie, odnoszące się do poszczególnych fragmentów tekstu, wyraźnie wskazujące co było w danym rozdziale fajne, a co niekoniecznie. Lubię czytać odczucia ludzi w stosunku do moich bohaterów, czy ich lubią, czy nienawidzą.
Nie znoszę nieuzasadnionej krytyki, nie przepadam za krótkimi "super!", bo choć miłe, nic właściwie mi nie mówią. Chociaż wciąż są lepsze, niż brak komentarzy w ogóle ;)

8. Jakie jest twoje największe marzenie?

Nierealne? Pojechać z konkretną osobą... w sumie gdziekolwiek. Z kim, to już moja sprawa :)
Realne? Na chwilę obecną wybrać się do Londynu na Doctor Who Festival w listopadzie. I jestem na dobrej drodze do zrealizowania go!

9. Który żywioł (woda, ogień, ziemia, powietrze) najlepiej Cię opisuje?

Nigdy nie mogę wybrać pomiędzy ogniem a ziemią. Co więcej, zdania moich znajomych też są podzielone pomiędzy te dwa żywioły.

10. Czy chciałabyś w przyszłości dalej prowadzić bloga?

Spodziewam się, że tak. W każdym razie do czasu, dopóki nie napiszę na jego podstawie scenariusza do serialu i jakimś cudem go sprzedam ;)

11. Jak piszesz bloga? Masz od razu ułożony plan czy wszystko piszesz na żywioł?

Mam zapisane najważniejsze punkty fabuły, do których kiedyś muszę dotrzeć. Mam rozpisaną charakterystykę większości bohaterów. Co jakiś czas, gdy przyjdzie mi do głowy jakiś dobry pomysł na odległy fabularnie zwrot akcji, rozpisują sobie jak do niego doszło w punktach. Ale poza tym piszę na żywioł, pozwalam bohaterom samym decydować, co zrobią dalej, nie zmuszam ich na siłę do czegoś, czego wiem, że by nie zrobili, bo tak. Jeśli rezultat jest inny, niż pierwotnie planowałam, nie ma sprawy, może nawet jest lepiej.

__________________________________________________________
I to by było na tyle. Niestety jeśli chodzi o nominacje, to muszę was rozczarować, bo nie mam żadnych. Czemu? Z tego prostego powodu, że nie czytam innych blogów. Czasem gdzieś zajrzę, zerknę na kawałek, ale nie na tyle, żeby móc dobrze ocenić czyjąś pracę.

PS ale na pocieszenie powiem, że dzisiaj bądź jutro pojawi się nowy rozdział :)


środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 13 - Przesłuchanie

Klasa, do której weszli, była stosunkowo niewielka. Na co dzień służyła nauce języków, więc jej zadaniem było pomieścić tylko połowę uczniów w klasie naraz. Za biurkiem nauczyciela siedział policjant, o którym wspominał Maks. Był całkiem muskularny, ale spojrzawszy na jego twarz, Emilka wiedziała, że w życiu nie nazwałaby go przystojnym. Wyglądał jak typowy „łobuz”, który miał tragiczne oceny w szkole, więc zamiast iść na studia, zachciało mu się nosić spluwę. Niemniej jednak dziewczyna wiedziała, że wciąż musi być ostrożna. Maks wskazał jej miejsce naprzeciwko biurka, a sam usiadł na krześle na skos od niej.
- Dzień dobry. - Wymamrotała cicho, siadając powoli. Policjant odpowiedział tym samym, po czym spojrzał na kartkę, którą trzymał w ręku.
- Pani Chmielewska, tak? - Emilka szybko kiwnęła głową, jednocześnie starając się przywołać na policzki więcej łez.
- Dobrze. Wolski, możesz zaczynać. - Mężczyzna skinął na swojego towarzysza. Maks szybko sięgnął po papiery leżące na biurku, po czym zerkając na nie kątem oka, zaczął przesłuchanie.
- Jakie relacje łączyły panią z ofiarą?
- Ofia... Daniel był moim chłopakiem. - Wyjąkała, wiedząc, że na ten temat nie ma sensu kłamać.
- Czy to znaczy, że wieczór, w który dokonano morderstwa, spędzała pani z ofiarą?
- Nie... znaczy tak! Znaczy... - W duchu skarciła się za swoje niezdecydowanie. - Przyszliśmy na studniówkę razem, ale nie spędziliśmy wspólnie całego wieczoru. Każde z nas miało tam wielu znajomych, więc rozeszliśmy się, żeby z nimi porozmawiać. - Wyjaśniła, oddychając głęboko, jakby z trudem powstrzymywała się od płaczu.
- Rozumiem. Gdzie była pani w momencie, w którym prawdopodobnie popełniano morderstwo?
- Ja... - Zawahała się. - Chyba byłam przy stołach z jedzeniem.
- Chyba? - Wtrącił się drugi policjant, nachylając się w jej kierunku. Maks chrząknął znacząco. Mężczyzna posłusznie zamilkł i oparł się z powrotem o oparcie krzesła. Emilka spojrzała pytająco na przesłuchującego, starając się dowiedzieć, czy ma odpowiadać na ostatnie pytanie. Maks skinął niechętnie głową.
- Chyba... - Wymamrotała dziewczyna. - Ponieważ nie pamiętam swoich czynności co do minuty, a kręciłam się między jedzeniem, a swoimi znajomymi. - W jej oczach lekko zalśniły łzy.
- Dobrze. A czy zdaje sobie pani sprawę, że razem z pani chłopakiem znaleziono ciało drugiej ofiary? - W tym momencie Emilka nie wytrzymała. Łzy zaczęły potokiem spływać po jej policzkach i tym razem  nie były udawane. Na każdą wzmiankę o tym, że Daniel ją zdradzał, traciła panowanie nad sobą. Na szczęście, tym razem w sposób nieszkodliwy.
- Myślę, że na teraz wystarczy. Dziękujemy za pani współpracę. - Maks patrzył na nią ze współczuciem. Za to spojrzenie drugiego policjanta wyrażało niechęć. - Odprowadzę panią do klasy.

***

Gdy Leon i Rafał dotarli do kawiarenki, Widmo już dawno zniknęło. Aleksowi i Amelii udało się pozbyć plamy krwi, która utworzyła się na podłodze przy szyi kelnerki, a także zamknąć budynek tak, by nie wzbudzić podejrzeń ewentualnych klientów. Gdy ich towarzysze zjawili się przed drzwiami, właśnie zastanawiali się, co zrobić z ciałem.
- Leon, dobrze, że jesteś! - Aleksander niemal się uśmiechnął, widząc przyjaciela. Szybko wpuścił ich do środka. - Mam nadzieję, że masz coś, co zatrze wszystkie ślady.
- Przecież wiesz, że nigdy nie rozstaję się z podstawowymi specyfikami. - Odparł mężczyzna, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Co tu się stało? - Spytał Rafał, który tymczasem powrócił do swojej ludzkiej postaci. - Przybyliśmy najszybciej jak się dało, ale widzę, że ominęło nas całe zamieszanie.
- Maenak zaatakował mnie w momencie, w którym Leon zadzwonił. - Odpowiedziała Amelia, lekko masując swoją szyję, po czym krótko streściła, co zaszło potem.
- A więc znowu uciekł. - Westchnął Leon po wysłuchaniu całej historii. Amy i Aleks przytaknęli niechętnie.
- Jest sprytniejszy, niżby się zdawało. I bardziej niebezpieczny. - Stwierdził Aleks po chwili.
- Bez wątpienia. - Rafał spojrzał na betę, który zdawał się tym faktem wyraźnie zaniepokojony. - Ale zajmiemy się nim. Jak zawsze. - Mrugnął porozumiewawczo.

***

Już na korytarzu, Maks spojrzał na Emilkę z podziwem.
- Niezła jesteś. Występ pierwsza klasa. - Wyszeptał, uśmiechając się lekko.
- Nie udawałam... - Wymamrotała dziewczyna w odpowiedzi. Choć udało jej się powstrzymać łzy, wciąż czuła się okropnie. Mężczyźnie zrzedła mina.
- Wybacz. - Delikatnie poklepał ją po ramieniu. - Swoją drogą, Aleksander chciałby, żebyś po południu zjawiła się na trening.
- Powiedz mu, że nic z tego. Jestem już umówiona. - Stwierdziła Emilka, wycierając twarz rękawem i lekko pociągając nosem. - Masz może chusteczkę? - Maks sprawnie ukrył zdziwienie na wieść, że dziewczyna ma już plany na dzisiaj. Z drugiej strony, wpakowali jej się do życia dość niespodziewanie i nie należało oczekiwać, że dla nich natychmiast porzuci wszystko inne.
- Jasne. - Podał jej całą paczkę. - Możesz mi nie oddawać, tobie bardziej się przydadzą.

______________________________
Jak dobrze znów mieć internet! Z tej okazji
nowy rozdzialik :) Co prawda za kilka dni
znowu wyjeżdżam, ale obiecuję, że mimo to
następny rozdział dodam niedługo :)

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 12 - Znieczulica mile widziana

- Jak już wiecie, jeden z waszych kolegów został zamordowany podczas studniówki. - Zaczął opanowanym głosem Maks. W klasie od razu rozległy się szepty, które jednak ucichły pod surowym spojrzeniem nauczycielki. Wszyscy uczniowie wiedzieli, że nie należy jej denerwować.
- Chciałem was zapewnić, że morderca zostanie złapany. - Kontynuował. Emilka głośno przełknęła ślinę. Mimo że wiedziała, po czyjej stronie jest policjant, zapewnienie brzmiało szczerze. - Ale będziemy potrzebowali waszej współpracy. Dlatego każdy uczeń będzie po kolei wzywany na krótkie przesłuchanie, które być może da nam szansę na zidentyfikowanie poszukiwanego. Czy jest to jasne? - Ze strony klasy dobiegły ciche przytakiwania.
- Pójdziemy według listy. - Odezwała się nauczycielka. - Klara Borowik. - Wywołana dziewczyna wstała i wyszła za Maksem. Emilka odetchnęła odrobinę, a zaraz potem przypomniała sobie, że jest następna na liście. Poczuła, jak ręce jej się pocą ze strachu. Zastanawiała się, czy to Maks będzie ją przesłuchiwał, a jeśli tak, to jak będzie to wyglądało. W końcu wszyscy wokół wiedzieli, że była dziewczyną Daniela, więc nie mógł po prostu powiedzieć pozostałym, że nic absolutnie nie wiedziała. Niewykluczone, że już uważali, że jest ostatnią osobą, która widziała zamordowanego, bo w końcu byli jako para na studniówce. Jej rozważania przerwał głos Marty.
- Denerwujesz się? - Pytanie było niewinne, ale Emilka poczuła się nim zagrożona. Skoro jej znajoma to zauważyła, to policjanci na pewno też zwrócą na to uwagę.
- To... to nie tak. Po prostu nie chcę słyszeć tych wszystkich pytań. Przypominać sobie tego wieczoru. - Próbowała jakoś z tego wybrnąć. Chyba dobrze jej szło, bo Marta wydawała się być przekonana.
- Nie będę udawała, że wiem, co czujesz... - Stwierdziła. - ...Ale rozumiem. Może poprosisz ich, żeby przełożyli twoje przesłuchanie na inny termin?
- Nie, poradzę sobie. - Dziewczyna uśmiechnęła się słabo. Miała tylko nadzieję, że jej „wilkołacza znieczulica” zadziała równie dobrze, jak do tej pory, kiedy wracała myślami do Daniela.

***

Widmo, Amelia i Aleksander wciąż krążyli wokół siebie. Okazjonalnie przewracali jakiś stolik lub krzesło, starając się doprowadzić przeciwnika do nieprzemyślanego ataku. Bezskutecznie. W końcu jednak Amy straciła cierpliwość.
- Nie, czekaj! - Zdążył tylko krzyknąć Aleks, zanim jego towarzyszka rzuciła się z pazurami na Kamila. A on tylko na to czekał. Dosłownie sekundę przed tym jak dosięgła go wilkołaczyca, zdematerializował się, przez co Amy z całym impetem wpadła na ścianę. Nie czekając, aż się otrząśnie, Widmo rzuciło się na nią i ponownie się materializując, zaczęło ją dusić. Aleksander nie czekał ani chwili dłużej. Błyskawicznie zamienił się w ogromnego, czarnego wilka i rzucił się na chłopaka. Zębami mocno chwycił jego nogę i zaczął ją szarpać z zamiarem oderwania go od dziewczyny. Jednak nie docenił mocy przeciwnika. W ułamku sekundy miejsce, które gryzł, przestało istnieć. Nie powstrzymało to samego Widma, które wciąż dusiło półprzytomną Amelię. Wilkołak jednak nie zamierzał się poddawać. Natychmiast ponownie rzucił się na przeciwnika. Tym razem Kamil musiał się cały zdematerializować, by uniknąć potężnych szczęk. Dało to Amy chwilę na oddech. Aleksander stanął przy niej w pozycji obronnej, gotów odpierać ewentualne ataki Widma, dopóki dziewczyna nie dojdzie do siebie. Jednak Kamil zniknął i trudno było powiedzieć, czy w ogóle zamierza się tu zjawić ponownie.

***

Gdy Maksymilian wrócił z Klarą, Emilka wiedziała, że nastąpiła chwila prawdy. Być może, albo prawdopodobnie, pierwsza z wielu.
- Emilia Chmielewska. - Była gotowa, kiedy usłyszała swoje nazwisko. Wstała pewnie, może nawet zbyt pewnie, jak sobie po chwili uświadomiła. Spojrzenia wszystkich obecnych w klasie były skierowane na nią. Ale nikt nic nie mówił, panowała przytłaczająca cisza. Szepty zaczną się dopiero, kiedy opuści pomieszczenie, miała tego pełną świadomość. Jednak nie przejmowała się tym. Perfekcyjnie wręcz opanowana, wyszła tuż za Maksem.
- Dobrze cię widzieć. - Szepnął jej, gdy już opuścili salę.
- Nawzajem. - Odpowiedziała równie cicho, pilnując by na jej ustach nie wykwitł przypadkiem uśmiech. Naprawdę cieszyła się, że nie jest pozostawiona całkowicie sama sobie.
- Posłuchaj mnie uważnie. W pokoju przesłuchań oprócz mnie będzie jeszcze jeden policjant. Nie nazwałbym go najbystrzejszą osobą jaką znam, ale musisz uważać co mówisz. - Dodał jeszcze ciszej, tak, że wychwyciła to tylko dzięki jej wyostrzonemu, wilczemu słuchowi. Skinęła głową, skupiając się na zachowaniu spokoju. W jej wnętrzu wrzało, ale wiedziała, że nie może pokazać tego światu. Musi zagrać tak, by wszyscy to kupili, bo od tego zależy jej przyszłość. Dlatego gdy dotarli na miejsce, spuściła głowę i postarała się, by choć jedna łza spłynęła po jej policzku.
- Gotowa? - Spytał delikatnie Maks. Kiedy powoli skinęła głową, mężczyzna otworzył drzwi.

___________________
Zdobyłam na chwilę internet, więc mogę
wrzucić ten krótki rozdzialik :) Cieszycie się?

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 11 - Widmo

Amelia zauważyła go, gdy tylko przekroczyli próg kawiarni. Kamil siedział sam przy stoliku. W dłoniach trzymał parującą filiżankę.
- To on. - Szepnęła do Aleksandra, nieznacznym ruchem głowy wskazując bruneta.
- No to chodźmy zadać mu kilka pytań. - Mężczyzna uśmiechnął się krzywo i ruszył prosto w stronę chłopaka. Amy spojrzała na niego wyraźnie niezadowolona z jego bezpośredniości, ale ruszyła za nim.
- Hej! - Pomachała do Kamila zanim jej towarzysz zdążył się odezwać.
- O! Nie sądziłem, że cię jeszcze kiedyś zobaczę, po tym, jak ostatnio uciekłyście z koleżanką... - Żartobliwie pogroził jej palcem.
- Uh, no tak... wybacz. - Uśmiechnęła się przepraszająco, nie wiedząc, co właściwie mogłaby dodać.
- A to twój...? - Wymownie spojrzał na Aleksandra.
- Nie, nie! To mój...eee... wujek! - Wypaliła, kątem oka zauważając, że mężczyzna przewraca oczami.
- No tak, jasne... co za ulga! - Brunet roześmiał się nerwowo. A raczej udał nerwowy śmiech, czego jednak wilkołaki nie mogły wiedzieć. - Więc... Co cię, znaczy was, tu sprowadza?
- No wiesz, poranna kawa? - Mrugnęła do niego porozumiewawczo.
- W takim razie, siadajcie, towarzystwo zawsze jest mile widziane! - Kamil wskazał gestem wolne krzesła, uśmiechając się promiennie. Bawił go fakt, jak łatwo ofiara jest w stanie zwieść myśliwych, jeśli tylko jest zdolna udawać niewinnego człowieka.

***

Emilka zajęła swoje miejsce w sposób mechaniczny. Obok niej, tak jak zwykle, usiadła jedna z lepszych koleżanek, Marta. Dziewczyna nie wiedziała, jak się zachować przy kimś, kto właśnie stracił bliską mu osobę i było to widać jak na dłoni.
- Hej, nie przejmuj się tak... - Wymamrotała wilkołaczyca. - Przecież wiem, że nic nie przywróci go do życia. - Marta spojrzała na nią zaskoczona. Nie spodziewała się usłyszeć niczego od dziewczyny w szoku, czy też żałobie, a tym bardziej komentarza dotyczącego swojej nerwowości. Zresztą Emilka też była zaskoczona faktem, że się odezwała. Przecież wcale nie chciała z nikim rozmawiać...
- Przepraszam... Po prostu nie wiem... Jak ty to przeżywasz? - Marta zasłoniła sobie usta dłonią, przerażona pytaniem, które właśnie zadała.
- Nie przeżywam, w tym problem. - Jakby wbrew sobie, Emilka kontynuowała rozmowę.
- Umm... Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?
- Nie sądzę... - Dziewczyna posmutniała. To było miłe ze strony Marty, ale nie wiedziała, jak zwykła dziewczyna miałaby jej pomóc z obecnymi problemami. Nagle jednak zdała sobie z czegoś sprawę.
- Albo wiesz... Mogłabyś przyjść do mnie po szkole... Może byśmy coś razem obejrzały? - Miała szczerą nadzieję, że nie brzmiało to zbyt nieczule, ale na wszelki wypadek dodała: - Przyda mi się chwila zapomnienia. - Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała pytająco na koleżankę z ławki.
- Myślę, że nie ma sprawy...
Dalszą rozmowę przerwało wejście do klasy policji. I oczywiście jej reprezentantem nie był nikt inny, jak Maksymilian Wolski.

***

Leon siedział sam przed komputerem i próbował wyciągnąć jakieś wnioski z tego, co pokazywały rezultaty jego badań. Mimo że wyraźnie wskazywały na Widmo, nie potrafiły powiedzieć mu niczego konkretnego, z czego potrafił jedynie określić, że był to jakiś wyjątkowo potężny osobnik. Zmęczony, po całej nocy nieprzespanej, wczytał jeszcze raz bazę danych i po kolei zaczął czytać dziwaczne nazwy Widm, pochodzące z całego świata. Nagle coś go tknęło. Szybko znalazł to, czego szukał i uważnie przeczytał opis. Nie zajęło mu to więcej niż minutę, po której czym prędzej chwycił leżącą niedaleko komórkę.
- No dalej, odbierz... - Mamrotał, niecierpliwie krążąc po swoim laboratorium. W końcu w słuchawce usłyszał głos Aleksa.
- Mamy duże kłopoty. To Maenak. - Zdążył mu przekazać, zanim po drugiej stronie rozpętało się piekło.

***

Dzwonek rozległ się nagle, przerywając Amelii wywód o tym, dlaczego poranne wstawanie jest największym złem tego świata. Aleksander spojrzał na wyświetlacz.
- Przepraszam na chwilę. - Wstał od stolika i odszedł kawałek, by móc w spokoju wysłuchać tego, co Leon ma mu do powiedzenia. Tym samym nie zauważył Kamila, który właśnie zacisnął dłonie na szyi Amy tak, że nie była w stanie nic z siebie wykrztusić. Jednak wilkołaczyca nie była aż tak bezbronna, by uszło mu to na sucho. Po chwili w dłoni chłopaka tkwiły ostre pazury, które z kolei zmusiły go do zrezygnowania z cielesnej postaci, dzięki czemu Amelii udało się odskoczyć na bezpieczną odległość i zaalarmować Aleksandra. To wszystko zdarzyło się w kilka sekund, które zajęło Leonowi przekazanie przez telefon informacji, z czym mają do czynienia.
- To Maenak! - Aleks poinformował swoją towarzyszkę. Dziewczyna tylko skinęła głową, ze wzrokiem skupionym na Widmie i pazurami gotowymi do kolejnego ataku.
- No, widzę, że w końcu do tego doszliście... - Kamil uśmiechnął się złowieszczo. Jego oczy rozbłysły złowrogą bielą, tym samym pozbawiając go złudnego ludzkiego wyglądu. Tymczasem z kuchni wybiegła kelnerka, zaalarmowana krzykami.
- Coś się stało?! - Spytała, patrząc zdezorientowana na gości. Wtedy dostrzegła wyciągnięte pazury wilkołaków. Zaczęła krzyczeć.
- Naprawdę? - Widmo wydawało się znudzone zachowaniem kobiety. W ułamku sekundy chłopak był tuż przy niej, z nożem w ręce.
- Wybacz, to nic osobistego. - Jego oczy rozbłysły jeszcze mocniej w momencie, w którym poderżnął niewinnej kelnerce gardło. Po chwili odwrócił się do Aleksandra i Amelii, którzy wciąż stali niemal w bezruchu, czekając na dobrą okazję do ataku.
- No to co, zabawimy się? - Na jego twarzy ponownie zagościł złowieszczy uśmiech.

***

- Nina? Och, jak dobrze, że odebrałaś. Myślę, że Aleksander i Amelia mają kłopoty. Tak, zidentyfikowałem Widmo. To Maenak. Jasne, robi się. - Leon rozłączył się, po czym chwycił narzędzie zbrodni, które analizował i czym prędzej pobiegł po Rafała. Szczęśliwym trafem zastał go na podniszczonej kanapie w głównym pokoju spotkań, czytającego kolejny ze swoich, wydawałoby się nieskończonych, komiksów.
- Jesteś potrzebny. - Stwierdził mężczyzna na wejściu i błyskawicznie streścił sytuację. - Jego zapach wciąż powinien się utrzymywać na tym pręcie. - Rafał skinął głową i po chwili uważnie wąchał przedmiot w swojej wilczej postaci.
- Do dzieła. - Mężczyźni ruszyli za tropem potwora.

_____________________________________
Przyznaję się bez bicia, postać Marty wymyśliłam
podczas pisania i jeszcze nie do końca wiem,
co z nią zrobię. Ale pasowała, więc jest.
I chciałam też powiedzieć, że jutro wyjeżdżam
na właściwie cały miesiąc i niewykluczone, że
nie będę miała internetu, w związku z tym, choć pisać zamierzam,
nie wiem, ile będziecie musieli czekać na zamieszczenie nowego rozdziału.
PS internetowa korekta upiera się, że zamiast napisać "Maenak"
chciałam napisać "makarena" :D

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 10 - "Czyżbyś bał się młodej dziewczyny?"

Tego wieczoru, leżąc już w łóżku i gapiąc się w sufit, Emilka rozmyślała o tym, czego dzisiaj doświadczyła. Wciąż była zła na Aleksandra, ale teraz już rozumiała, że zrobił to ze względu na trening. Chociaż nie znaczyło to, że była gotowa mu wybaczyć.Bolało ją wszystko, co powiedział. Teraz jej myśli bezwiednie powędrowały do tego pytania, na które nie znała odpowiedzi. Jak długo Daniel ją zdradzał? Z iloma? Dziewczyna przygryzła wargę, teraz wściekła na samą siebie. Tak łatwo dała się wyprowadzić z równowagi! Następnym razem pokaże mu, że potrafi pozostać opanowana! Przekręciła się na bok i podkuliła nogi pod siebie. Starając się odgonić od siebie jedne myśli, przywędrowały do niej inne - jutro szkoła i przesłuchania. Zadrżała. Wyglądało na to, że teraz wszystkie dni będą ciężkie.

***

- Droga młodzieży. Zapewne już o tym wiecie... Naszą szkołę dotknęła tragedia. W piątek, na studniówce zginął, zamordowany w bestialski sposób, jeden z naszych uczniów. - Głos pani dyrektor brzmiał spokojnie i chłodno, ale patrząc jej w oczy widać było, jaką trudność sprawiają jej te słowa. Zebrani w sali gimnastycznej uczniowie liceum stali wyjątkowo spokojnie. Nikt się nie wygłupiał czy nie śmiał, wszyscy rozumieli powagę sytuacji.
- W sobotę policji udało się ustalić jego tożsamość. Daniel Witkowski, uczęszczający do 3A. Uczcijmy go teraz minutą ciszy. - Kobieta zamilkła, wyraźnie walcząc ze łzami w oczach. Na sali nikt się nie odważył poruszyć czy głośniej odetchnąć. Emilka również stała wśród nich, starając się zachować spokój. Kilka osób zdążyło już zapytać się, dlaczego w ogóle zjawiła się w szkole. Nie potrafiła znaleźć na to dobrego argumentu, więc wzruszała ramionami. Na całe szczęście ludzie traktowali jej reakcję jako traumę i nie musiała się tłumaczyć.
Nawet gdy minuta minęła, tłum na sali pozostał cichy. Ponownie odezwała się dyrektor.
- Teraz, wraz z wychowawcami udacie się do waszych sal. Lekcje się nie odbędą, zamiast tego zjawi się u was policja. Dziękuję za uwagę. - Dookoła rozległ się tupot wielu nóg, gdy uczniowie posłusznie ruszyli za nauczycielami. Ci, którzy rozpoznawali Emilkę, podchodzili do niej i cicho składali kondolencje. Dziewczyna kiwała głową, dziękując im, ale w głębi duszy czuła się teraz potworem. I nie przychodziło jej do głowy nic, co mogłoby to zmienić.

***

Amelia i Aleksander szli ramię w ramię Miedzianą. Było zimno, mróz lekko szczypał oboje w nosy. W tle słychać było odgłosy ruchliwej ulicy, ale tutaj było spokojnie.
- Przypomnij mi, dlaczego musimy po raz kolejny się tu zjawiać? - Spytała Amy znudzonym głosem, nawet nie patrząc na swojego towarzysza. - Będąc tu z Rafałem, wszystko dokładnie zbadaliśmy. Wiesz, nie musisz wszystkiego po nas poprawiać! - Mężczyzna wzruszył ramionami w odpowiedzi.
- Nina chciałaby mieć pewność i wskazała mnie, bym poszedł raz jeszcze z tobą. Wiemy już, że mamy do czynienia z potężnym Widmem.
- Tak, tak... Przypomnij, czy Leon już odkrył, co to konkretnie za rodzaj?
- Nie, ale twierdzi, że jest blisko.
- Znakomicie. - Amelia zatrzymała się nagle. - No to gdzie teraz? Bo chyba nie zamierzasz chodzić bez celu po tej ulicy?
- Nie. Zamierzam znaleźć chłopaka, z którym rozmawiałyście wraz z Emilią i sam go przesłuchać. - Aleksander ruszył dalej przed siebie. - Przypomnij mi, gdzie wtedy się udałyście?
- Cafe Pańska. A skoro już jesteśmy przy temacie, proszę, powiedz mi co masz do Emilki?
- Hmm?
- Widziałam, jak wyglądała po waszym treningu i wiem, jak zareagowała na wieść, że będziesz ją szkolił. Pytam więc uprzejmie, co jej zrobiłeś? Albo raczej, co ona zrobiła tobie? - W głosie kobiety pobrzmiewała zawoalowana groźba.
- A tobie co tak na niej zależy, co? - Odciął się z kolei Aleksander.
- Jest nowa w stadzie, należy jej się ulgowe traktowanie. Szczególnie po tym, co przeszła przy pierwszej przemianie. - Mężczyzna tylko warknął cicho w odpowiedzi.
- Jest zagrożeniem. - Stwierdził w końcu.
- Ona? - Spytała Amy z powątpiewaniem. - Czyżbyś bał się młodej dziewczyny?
- Nie boję się jej. Boję się o was. - Odparł cicho i spokojnie. - Nie potrafi słuchać, nie potrafi się kontrolować, nie chce się uczyć... Przez nią wataha wpadnie w tarapaty. A ja nie chcę do tego dopuścić. - Kobieta popatrzyła na niego uważnie. Choć twarz miał opanowaną, jego niebieskie oczy odzwierciedlały cierpienie, które odczuwał w głębi duszy. Amelia zdała sobie sprawę z faktu, że nigdy nie dowiedziała się, jak wyglądała pierwsza przemiana Aleksandra i jakich okropnych czynów wtedy dokonał. Dlatego teraz, zamiast szukać kolejnych argumentów przeciwko niemu, zamilkła. Pozostały odcinek drogi pokonali w ciszy.

_________________________________________
Moje wnioski są takie, że brak zaliczeń w szkole
pozytywnie wpływa na czas, który poświęcam pisaniu.
Dlatego nowy rozdział dodaję tak szybko, żeby odrobić trochę ten czas,
w którym długo nic nie dodawałam. Ale na przyszłość, pewnie jednak
będzie trochę rzadziej. Tymczasem, jak Wam się podoba? :)

sobota, 20 czerwca 2015

Nowy nagłówek + Zabawa gifami

Odkrywszy, w jaki sposób montować gify z obrazkami, zaczęłam się bawić i w efekcie powstał nowy nagłówek! Dajcie znać, czy Wam się podoba, czy może bardzo utrudnia przeglądanie?
No a poza tym, niektórzy bohaterowie doczekali się również gifów :)

Aleksander

Emilka

Maks

Co o nich sądzicie?




czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 9 - Kontrola

Chociaż zjawiła się wcześniej, Aleksander już na nią czekał. Nie okazywał zniecierpliwienia, co było niechybną oznaką, że pochwala jej punktualność. Jednak Emilka nie mogła tego wiedzieć, więc odczytała to po prostu jako własne szczęście. Mężczyzna skinął jej głową na powitanie, choć zrobił to z niechęcią. Dziewczyna odwzajemniła gest, nie chcąc go w żaden sposób urazić.
- Cieszę się, że już jesteś. - Odezwał się w końcu Aleks, ton jego głosu przeczył wypowiadanym słowom. - Chodź za mną. - Zanurzyli się w labirynt technicznych tuneli metra. Emilka rozglądała się dookoła na w poły z ciekawością i niepokojem. Niektóre odnogi nie były oświetlone, a winnych światło drgało słabo, jakby dogorywało. Zdawało jej się, że idą wieczność, choć nie minęło nawet 5 minut. W końcu dotarli do przestronnego pomieszczenia, które wyglądało jak peron. Jednak tory ciągnęły się tylko po jednej stronie. Wszechobecna ciemność rozproszyła się w momencie, w którym Aleksander kliknął przełącznik. Przed oczami dziewczyny ukazała się stacja. Trochę zaniedbana, ale w dużej mierze wyglądająca jak każda inna.
- Witaj w naszej podziemnej sali treningowej. Nazywamy ją DoomRoom. - Czy jej się przywidziało, czy mężczyzna się uśmiechnął? Niestety, trwało to tylko ułamek sekundy, więc naprawdę trudno było to stwierdzić.
- Pokój Zagłady? - Spytała, tylko po to, żeby nie milczeć niezręcznie.
- Zgadza się. Pomysł Rafała, który zrobił nam kiedyś wykład o tym, w jaki sposób przetrwać nuklearną apokalipsę i doszedł do wniosku, że moglibyśmy się tu schronić. To chyba miało nawiązywać do jakiejś książki, którą czytał... - Kiedy tak opowiadał, wydawał się Emilce niezwykle ludzki i wręcz przyjazny. Jednak ciepły ton głosu i radosna iskierka w oczach znikły błyskawicznie, gdy tylko mężczyzna zorientował się, że dziewczyna uważnie mu się przygląda.
- Mniejsza. - Urwał krótko. - Pierwszą rzeczą, którą powinnaś opanować, jest samokontrola. Gwałtowne emocje potrafią wywołać naszą przemianę, nawet jeśli tego nie chcemy.
- Potrafię się kontrolować. - Stwierdziła Emilka, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że kłamie. Ostatnio jednak robiła to często i nabrała wprawy, toteż brzmiała pewnie.
- To się okaże. - Stwierdził tylko Aleks. - Jak tam twój chłopak? - Pytanie było niespodziewane i chyba tylko dlatego nie wyprowadziło jej z równowagi. Minęła chwila, zanim dziewczyna zrozumiała, o co została zapytana.
- Żartujesz sobie?!
- Absolutnie. Doszłaś już do tego, z iloma cię zdradzał, zanim go nakryłaś? - Zatkało ją.
- S...Słucham?
- No przecież usłyszałaś. - Mężczyzna obdarzył ją lodowatym spojrzeniem. Patrząc na jego twarz, nie miała wątpliwości, że mówi całkowicie poważnie. Jej oczy zapłonęły. Może nie odczuwała już zbyt mocno faktu, że zamordowała Daniela własnymi rękoma, ale to nie znaczyło, że zapomniała o wszystkich uczuciach, którymi go darzyła.
- Jak śmiesz?! - Warknęła.
- Czyli jak rozumiem ich liczba pozostaje ci nieznana. To chyba przykre, nieprawdaż? - Kontynuował chłodnym i opanowanym głosem. Odpowiedział mu tylko głuchy warkot i nienawistne spojrzenie. A już przez chwilę myślała, że może jednak Aleksander nie jest taki zły!
- I to nazywasz kontrolą? - Zapytał spokojnie, patrząc na pieniącą się dziewczynę. Jego doświadczenie pozwalało mu stwierdzić, że niechybnie znajduje się na krawędzi przemiany.
- Ty nieczuły dupku! Wstrętny... - Zapewne chciała coś jeszcze dodać, ale w tym momencie poczuła okropny ból, rozchodzący się po całym ciele. Jej ciało ogarniała znajoma już furia. Chwilę potem spowił ją delikatny, srebrzysty blask, i w następnej chwili przed mężczyzną stała brązowo-złocista wilczyca. Jej oczy pałały nienawiścią. Obnażyła kły i spięła się, gotując się do skoku. Aleks nie okazał nawet cienia strachu na widok przemieniającej się dziewczyny. Wręcz przeciwnie, uśmiechnął się lekko z pogardą, co jeszcze bardziej ją rozjuszyło. Nie czekając dłużej, rzuciła się w stronę swojego nauczyciela. Była pewna, że przywali go do ziemi, dlatego gdy przywaliła o posadzkę z głuchym hukiem, poczuła zaskoczenie. Mężczyzna stał kawałek dalej i najwyraźniej jakimś sposobem uniknął jej ataku. Wściekła, zawarczała groźnie i znów rzuciła się w jego kierunku. Była szybka i dzika, wydawało jej się, że nic ani nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Oczywiście się myliła, bo i tym razem, bez większej trudności, Aleksander uniknął jej, przez co wylądowała prosto na opuszczonym torze. Mała ludzka cząstka, która siedziała głęboko w niej, cieszyła się właśnie, że najwyraźniej w trzeciej szynie nie płynie tu prąd. Jednak wilczyca miała teraz większe zmartwienia na głowie. Jej nauczyciel, najwyraźniej znudzony perspektywą ciągłego robienia uników, przybrał swoją wilczą postać. Teraz stał nad nią na peronie i warczał cicho, jakby ją ostrzegając. Był duży, jego futro miało smoliście czarną barwę, na której tle jego niebieskie oczy odcinały się wyraźnie. Ludzkiej Emilce przemknęło przez myśl, że są piękne, jednak jej wilcza część natychmiast przejęła kontrolę i skoczyła, by zacisnąć szczęki na gardle przeciwnika. Zamiast zamierzonego skutku, oberwała pazurami po nosie. Skrzywiła się lekko, ale furia wciąż pchała ją do przodu. Wskoczyła z powrotem na peron i bez namysłu pobiegła w stronę wilkołaka, który stał teraz niedaleko wejścia do pomieszczenia. Aleksander nie czekał, aż do niego dobiegnie, zamiast tego sam wyrwał do przodu. Jednak w ostatniej chwili, gdy już mieli się zderzyć, odskoczył lekko na bok, po czym przewrócił wilczycę, pchając ją na jedną z ławek. Zanim zdążyła się podnieść, doskoczył do niej i objął szczękami jej krtań, gotowy w każdej chwili je zacisnąć z całej siły. Emilka warknęła kilka razy, ale w końcu, właściwie unieruchomiona na plecach, zaczęła się uspokajać. Minęła dobra chwila, zanim ponownie ogarnęło ją srebrne światło i wróciła do ludzkiej postaci. Dopiero wtedy wilk odsunął się i sam się przemienił. Całe ciało dziewczyny drżało z wysiłku, któremu zostało poddane. Klęczała na chłodnej posadzce, opierając się na rękach i starając się nie rozpłakać.
- Jak widzisz, nie masz żadnej kontroli. - Stwierdził chłodno i dobitnie Aleksander. Nie wydawał się nawet zziajany. - A teraz rusz się, jeśli nie chcesz się zgubić. - Zaczął iść w stronę korytarza prowadzącego na powrót do głównej kwatery. Emilka nie miała innego wyjścia, jak podążyć za nim.

________________________________
Jest i trochę akcji! Jak wam się podoba?
Co myślicie o Aleksandrze? No i jak Wam się
podoba nazwa DoomRoom? :D

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 8 - Tożsamość

Dowiedziawszy się, że dzisiaj nikt nic już od niej nie chce, Emilka postanowiła wrócić do domu. Zamierzała porządnie wypocząć przed pierwszym treningiem, który miał się odbyć następnego dnia, by pokazać wszystko, na co ją stać. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, zatrzymała ją matka.
- I co, znają już mordercę?! Schwytali go?! - Zaczęła gwałtownie wypytywać córkę.
- Mamo, spokojnie... - Dziewczyna ominęła swoją rodzicielkę i weszła głębiej do mieszkania. - To dopiero pierwszy dzień po... po tym... wszystkim. - Ostatnie słowa właściwie wyszeptała, zdając sobie sprawę z tego, jak niewiele czasu minęło. Tyle się wydarzyło, że wydawało jej się, że to było wieki temu. Przeraził ją również fakt, jak szybko wyblakł obraz jej chłopaka w pamięci. Pani Chmielewska przestała zarzucać ją pytaniami i objęła ją łagodnie. Emilka wtuliła się w nią, wzdychając cicho. Sielankową scenę przerwało głośne "I need a hero! I'm holding out for a hero till' the end of the night!" dobiegające z kieszeni dziewczyny.
- Wybacz, mamo. - Wymamrotała, odsuwając się i wyjmując telefon. Na wyświetlaczu pokazywał się nieznany numer.
- Halo? - Odebrała niepewnie. W słuchawce po drugiej stronie odezwał się znajomy głos. Maks. Emilka cierpliwie wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, ale jej mina z każdą chwilą wyrażała coraz większy strach.
- O co chodzi? - Spytała jej matka, gdy dziewczyna skończyła rozmowę. - Coś się stało?
- Znają tożsamość ofiary... - Wyszeptała. - To Daniel.

***

Pani Chmielewska jako oczywistość przyjęła, że Emilka jest w szoku i stąd wzięła się jej przerażona mina. Nie kwestionowała faktu, że dziewczyna nie skontaktowała się ze swoim chłopakiem, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku po tym, co się stało ani tego, że skoro była razem z nim na studniówce, raczej jego nieobecność powinna była zauważyć. Takie pytania nawet nie przyszły jej do głowy, bo niby skąd? Przecież jej kochana córcia nie ma nic wspólnego z tym morderstwem!
Emilka była jej wdzięczna za to milczenie i brak dociekania, co się właściwie wydarzyło między nimi. Nie była pewna, czy w tej chwili potrafiłaby skłamać. Nie dodała też, że zidentyfikowano również drugie ciało. Matce to nazwisko i tak nic by nie powiedziało, a mogłoby wywołać zestaw pytań, kim była dla niej lub dla Daniela.
- Chyba się położę. - Zakomunikowała w końcu rodzicielce, ruszając w stronę swojego pokoju.
- Potrzebujesz czegoś? Może zrobię ci gorącą czekoladę? - Pokręciła przecząco głową, zamykając drzwi do swojego małego świata. Tam rzuciła się na łóżko, przekręciła na plecy, po czym utkwiła wzrok w suficie i zaczęła rozmyślać nad tym, co ją czeka. Bała się przyszłości, bała się przesłuchań i tego, że będzie musiała zmyślać, by ocalić swoją skórę, a co nawet ważniejsze, reszty stada. Wiedziała, że będą na nią liczyć i nie może ich zawieść. Nawet Aleksandra, który darzył ją nienawiścią...
Na wspomnienie mężczyzny zrobiło jej się jeszcze gorzej. Świadomość, że czeka ich jutro wspólny trening była nieznośna. W sumie nie wiedziała czego oczekiwać, oprócz tego, że wycisku. Zastanawiała się, czy wilkołak potrafi nad sobą panować na tyle, by trenować z nią obiektywnie, nie wyżywać się na niej - kto wie za co?
Z takimi myślami usnęła w końcu, zmęczona wydarzeniami całego dnia.

***

Obudziła się już następnego dnia, trochę uspokojona. Spojrzała na zegarek i przekonała się, że ma niecałą godzinę, by dotrzeć punktualnie na trening, więc z niewielkim ociąganiem zwlokła się z łóżka. W kuchni zastała matkę przyrządzającą śniadanie.
- Hej kochanie! - Jajecznica ze skwarkami zachęcająco syczała lekko z patelni.
- Cześć mamo! - Spróbowała się uśmiechnąć. Wyszło trochę krzywo, ale lepsze to niż nic. - Za chwilę wychodzę. - Oznajmiła, mając nadzieję, że nie spotka jakiegoś znaczącego sprzeciwu.
- Gdzie się wybierasz, jeśli można spytać? - Pytanie zawierało w sobie niepokój.
- Spotkać się ze znajomymi... - Określiła swój cel najogólniej jak umiała. Bo przecież nie powie matce, że idzie trenować swoje wilkołacze zdolności z facetem, który jej nienawidzi, prawda? Najwyraźniej brzmiała przekonująco, bo w odpowiedzi dostała lekkie kiwnięcie głową.
- Tylko zjedz trochę najpierw, dobrze? - Jajecznica znalazła się na jej talerzu. Emilka uświadomiła sobie, że w sumie jest głodna, więc z przyjemnością wszystko pochłonęła. Niedługo później, najbardziej gotowa jak się dało, ruszyła na spotkanie z przeznaczeniem.

______________________________________
Raczej krótki, chaotyczny przerywnik, niż prawdziwy
rozdział, ale uznałam, że potrzeba też trochę
relacji Emilki z rodziną, bo w końcu nie zniknęła
nagle z domu. Mam nadzieję, że jakoś da się to czytać ;)

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 7 - Trening czas zacząć!

- Wstępne wyniki analizy ciała ofiary potwierdzają, że mamy do czynienia z widmem. - Stwierdził bez żadnego wstępu Leon, wchodząc do pomieszczenia. Zgromadzona pod ścianami i na starej kanapie wataha od razu się ożywiła. Tylko Aleksander i Nina jak zwykle zachowali spokój i kamienne twarze.
- Kiedy będziemy znali szczegóły? - Wprost spytała alfa.
- To może jeszcze trochę potrwać, nawet do kilku dni. Ślady bytności widma są znikome, co sugeruje jego wysoką klasę, ale nic poza tym. - Nina kiwnęła głową, dziękując za odpowiedź.
- W takim razie, nie ma co tracić czasu. Mamy w tej chwili wiele spraw na głowie, ale wszystkie musimy ogarnąć. Maks, kiedy jest pierwsze przesłuchanie?
- Informacja nie jest jeszcze potwierdzona, ale planowane jest na poniedziałek. - To mówiąc, spojrzał znacząco na Emilkę. Dziewczyna spuściła wzrok. Wiedziała, że to ją czeka, ale miała nadzieję, że trochę później.
- Zidentyfikowali już ciało? - Wyrwało jej się.
- Nie, ale są blisko. Poza tym, nawet jeśli nie uda im się tego zrobić, w tej chwili sprawdzani są wszyscy uczniowie i pozostali goście. -  Odparł Maks. Chciał coś jeszcze dodać, ale gwałtownie przerwał mu Aleksander.
- Jak myślisz, ile może minąć czasu, zanim zorientują się, kogo brakuje? - Jego głos obciekał złośliwością. Emilka  złapała się na tym, że ma ochotę coś odwarknąć agresywnie, więc powstrzymała się i wbiła wzrok w podłogę. Tymczasem mężczyzna zamilkł, skarcony spojrzeniami reszty watahy. Nina odchrząknęła.
- Idąc dalej, Leon, kontynuuj pracę nad identyfikacją widma. To nasz priorytet zaraz za sprawą morderstwa. Rafał, Amelia, wy wrócicie na miejsce zbrodni i postaracie się powęszyć jeszcze trochę w okolicy.
- Możemy wziąć ze sobą Emilię? - Spytała blondwłosa, uśmiechając się przyjaźnie do najnowszej członkini watahy.
- Nie. - Stwierdziła krótko i chłodno Nina. - Emilia dostanie własny przydział.
- I będzie to...? - Zaryzykowała pytanie dziewczyna.
- Przede wszystkim, musisz nauczyć się kontrolować swoje nowo nabyte umiejętności. W związku z tym będziesz trenować razem z Aleksandrem.
- ŻE CO?!
- Na łeb ci coś upadło?! - Oboje zareagowali podobnie, wrzaskami oburzenia i niedowierzania. Minęło dobre pięć minut, nim się uspokoili.
- Mam nadzieję, że oswoicie się z tą myślą i nie pozabijacie się nawzajem. - Nina uśmiechnęła się lekko, najwyraźniej rozbawiona całą sytuacją. Aleksander, trochę już spokojniejszy, kiwnął twierdząco głową. - Tymczasem, w przerwach między treningami, będziesz się uczyć teorii... - Zwróciła się do Emilki. - ...Ze mną.

***

Kiedy zostali na chwilę sami w pomieszczeniu, Aleksander, nie czekając długo, podszedł do Niny z wściekłością płonącą w oczach.
- Czemu to zrobiłaś?
- Oboje dobrze wiemy, że jeśli chodzi o wilkołacze zdolności, jesteś najlepszy. A ona musi się uczyć i to szybko. - Odparła spokojnie alfa.
- Rozumiem, ale... - Mężczyzna warknął z frustracji.
- I kolejny powód. Musisz nauczyć się z nią współpracować. - Aleksander chciał coś wtrącić, ale kobieta nie dała sobie przerwać. - Dla dobra watahy. - Mężczyzna zawahał się. Jakkolwiek nienawidził tej małej... jak jej tam... nie było dla niego ważniejszej rzeczy na świecie, niż bezpieczeństwo rodziny. A tak właśnie traktował swoje stado.
- W porządku. - Stwierdził po chwili chłodno, bez emocji. - Ale nie myśl, że mi się to podoba.

***

Emilka siedziała w kącie, w jednym z przytulniejszych pokoi podziemnego kompleksu. Na przeciwko znajdował się barek z zapasem napoi i niewielką lodówką, zapewne zawierającą jakieś przekąski. Ale nie była głodna. Zamiast tego patrzyła pustym wzrokiem na ścianę ozdobioną plakatami kinowymi. Rozpoznała wśród nich między innymi Avengersów, Atlas Chmur i Avatar - wyglądało na to, że ktoś tu miał nawet zbliżony gust do niej. Jednak nie była w stanie skupić na tym swoich myśli zbyt długo. Jej oczy się szkliły, podczas gdy próbowała powstrzymać łzy. Poprawiła się na czerwonej pufie, która służyła jej za siedzenie, podkulając nogi, ale to oczywiście jej nie pomogło. Obok przysiadła się Amelia.
- Spokojnie. Aleks nie jest taki zły... - Zaczęła powoli, łagodnym tonem.
- Nienawidzi mnie. - Wymamrotała dziewczyna w odpowiedzi.
- To nieprawda... Po prostu jest... jest... - Amy nie mogła znaleźć słowa.
- Nie próbuj mnie oszukać. Oczywiście, że mnie nienawidzi.
- Okej, ale jednocześnie najlepiej walczy. Dobrze cię wyszkoli. - Blondwłosa spróbowała zmienić podejście.
- Mhmm... - Mruknęła Emilka w odpowiedzi. Coraz mniej miała ochotę płakać, a coraz bardziej kogoś walnąć. I to porządnie.
- Słuchaj, muszę iść już z Rafałem, polecenie alfy. Poradzisz sobie?
- Jasne. - Ton głosu dziewczyny mówił wszystko oprócz tego, co słowa.
- W takim razie pierwsza rada... Nie spóźnij się. - Amy mrugnęła porozumiewawczo, uśmiechając się przy tym krzepiąco.

____________________________________________
Wiem, że krótkie, jak na czas, który kazałam Wam czekać,
ale niestety intensywne wyjazdy za granicę średnio służą
mojemu pisaniu. Tak czy inaczej, postaram się wrzucać rozdziały
częściej, choć nic nie obiecuję. No i mam nadzieję, że ten się jakoś
ma do reszty fabuły, bo osobiście po długim czasie ciężko mi się
wczuć w postacie tak od razu.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 6 - Kawa dla trojga

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, nieopodal stała gromadka ludzi, z ciekawością wyciągających szyje, byle tylko coś zobaczyć. To właśnie w ich kierunku poszły Amelia i Emilka.
- Przepraszam bardzo... Co się stało? - Amy postanowiła udawać przygłupią, licząc na to, że dzięki temu nie będzie postrzegana jako zagrożenie.
- Nie wiadomo. Policja nie chce nikogo przepuścić. - Odpowiedział jej jakiś facet w grubym dresie do biegania.
- No, w każdym razie nie bliżej niż dziesięć metrów. - Dodała kobieta na wysokich obcasach, z małą torebeczką i w płaszczyku, który nie wydawał się odpowiednim strojem na zimę. Amelia pokiwała głową, niby to ze zrozumieniem. Emilka obserwowała ją uważnie, wiedząc, że te odpowiedzi nie usatysfakcjonują kobiety. I miała rację.
- I co, nie chcą nic powiedzieć? Żadnych informacji?!
- A czego się pani spodziewała? Przecie w Polsce jesteśmy! - Stwierdził facet w dresie.
- Taa... Tutaj to nawet trup nie zazna spokoju. - Emilka wskazała na policjantów pochylających się nad ciałem, postanawiając się wtrącić.
- Jemu akurat się spokój nie należy... - Mruknął nad wyraz głośno jakiś młody chłopak, czym szybko zyskał sobie złowrogie spojrzenia ze strony dwóch starszych pań, również stojących w kręgu zainteresowanych. Słysząc to Amelia posłała dziewczynie znaczące spojrzenie. Wyglądało na to, że właśnie znalazły jakąś wskazówkę.
- A to czemu? - Podeszły bliżej, chcąc się czegoś dowiedzieć. Chłopak, ot młody brunet koło 20-stki, nawet przystojny, zlustrował je wzrokiem.
- Okej... - Przerwał, nienaturalnie przeciągając słowo. - Opowiem wam, jeśli dacie się zaprosić na kawę. - Mrugnął zalotnie. Emilce zrobiło się niedobrze. Ktoś właśnie zginął, a ten typek chce tylko je poderwać. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jeśli się zgodzą, oznacza to również, że pójdzie na "randkę" jedynie dzień po tym, jak zamordowała swojego chłopaka. Co ciekawe, ta myśl nie wywołała w niej większych emocji, nie licząc pewnego moralnego wahania, którego jednak nie odczuwała jako swoje własne.
- Hej, ślicznotka, idziesz? - Usłyszała głos chłopaka. On i Amy byli już kilka metrów od niej i wyraźnie czekali, aż ich dogoni. Widocznie przegapiła moment, w którym zgodziły się na ten układ, a teraz było już za późno. Zrezygnowana, uśmiechnęła się na tyle, na ile była w stanie i podążyła za nimi.

***

Aleksander, z Rafałem w wilczej postaci przy nodze, oraz Leon zdecydowanym krokiem szli w stronę Maksa i leżącego na parkingu ciała.
- No i co my tu mamy?
- Uderzenie tępym narzędziem w głowę. Prawdopodobnie metalowym prętem, albo czymś w tym rodzaju. Bardzo mocne, wnioskując po wstępnych oględzinach czaszki. Wykluczyliśmy przypadek, to na pewno było morderstwo. Pytanie tylko, kto to zrobił i po co...
- Dzięki. - Aleksander kiwnął głową. - W takim razie idziemy się rozejrzeć, może znajdziemy narzędzie zbrodni.
- Jasne. - Mężczyzna i wilk ruszyli w stronę krzaków otaczających parking, podczas gdy Leon kucnął przy zabitym i wyciągnąwszy z kieszeni drobne pudełeczko, zaczął pobierać jakieś próbki.

***

Mimo że Emilka była pewna, iż po drodze widziała jakąś kawiarnię na samej Miedzianej, doszła do wniosku, że pozwoli Amelii i nieznajomemu prowadzić. Kilka minut później przekroczyli próg lokalu Cafe Pańska. Wnętrze było dobrze oświetlone i spodobało się dziewczynie. Ściana z piaskowych cegieł nadawała mu charakteru, a białe pufy przy stolikach wyglądały naprawdę wygodnie. Zająwszy miejsca obok siebie, cała trójka usiadła.
- To czego sobie życzycie? - Chłopak uśmiechnął się szarmancko, przynajmniej we własnym mniemaniu.
- Myślałam, że każdy płaci za siebie... - Stwierdziła trochę nieśmiało Emilka.
- Przecież zaprosiłem was na kawę! Co by był ze mnie za dżentelmen, gdybym kazał wam teraz płacić?
- Zwykłą jakąś, z mlekiem poproszę. - Amy zdążyła pozbyć się już płaszcza i rozsiąść się na swojej pufie.
- Ja również. - Jej towarzyszka zdecydowała, że nie będzie się wyróżniać. To w końcu była jej pierwsza misja i wolała nie popełnić jakiegoś głupstwa.
- Jesteście pewne? - Chłopak spojrzał na nie powątpiewająco, jednak obie skinęły głowami, więc poszedł złożyć ich zamówienia.
- Co o nim myślisz? - Szepnęła tymczasem Amelia. Emilka popatrzyła na nią zaskoczona.
- Nie wiem... Ale na pewno mu nie ufam. - Odszepnęła. - Jest taki... Zbyt otwarty. - W odpowiedzi kobieta pokiwała głową, zamyślona.
- No cóż... Zobaczymy, co będzie nam w stanie powiedzieć. - Wyszeptała jeszcze, po czym odsunęła się od dziewczyny, widząc że chłopak kończy załatwiać im kawę.
- Hej! - Emilka przypomniała sobie o czymś ważnym i tym razem to ona nachyliła się do Amy. - Właściwie, to jak on ma na imię? - Szepnęła.
- Widzę, że nie byłaś do końca z nami obecna. - Kobieta uśmiechnęła się z przekąsem. - Kamil.
- Dzięki. - Dziewczyna zaczerwieniła się, lekko zawstydzona. W tym momencie obgadywany zjawił się przy nich.
- No to moje śliczne panie, co byście chciały wiedzieć?

***

Zajrzawszy w każdy możliwy krzew i przeszedłszy się po okolicy kilka razy, Aleksander i Rafał zgodnie doszli do wniosku, że nic tu nie znajdą. Jedyną nadzieją pozostawał Leon i dziewczyny. Odmeldowawszy się u Maksa, ruszyli zdać raport Ninie, obserwującej wszystko ze swojego miejsca w cieniu pobliskiej bramy.
- Nie znaleźliśmy żadnego śladu, ani po mordercy, ani po broni, której użył.
- Nic? Czy w takim razie uważacie, że to sprawka Widma?
- Leon będzie w stanie to zweryfikować, ale na tę chwilę, jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie.
- Rozumiem. Musimy poczekać na powrót Amelii i Emilii, które być może mają jakieś przydatne informacje. Ale możesz przekazać Leonowi, że jak tylko zbierze wszystkie próbki, może wracać do Kryjówki i natychmiast brać się za analizę.
- Tak jest. - Aleks skinął głową i zostawiwszy Rafała, wrócił do mężczyzn stojących przy ciele ofiary.

***

- Powiedziałeś, że nie zasłużył sobie na odpoczynek. To znaczy, że znałeś ofiarę? - Amelia od razu przeszła do rzeczy. Kamil uśmiechnął się.
- Owszem. Facet, który tak was interesuje, to nie kto inny, jak Czarny Kciuk. - Widząc, że żadna z jego rozmówczyń najwyraźniej nie ma pojęcia o kogo chodzi, cierpliwie wyjaśnił. - Marek Nowacki, lokalny gangster, jeśli można go tak nazwać.
- No proszę... - Mruknęła Amy pod nosem. - Mów dalej. - Dodała głośniej.
- Często wpadał w jakieś bójki, wywoływał awantury, terroryzował wszystkich w okolicy. Chodziły słuchy, że handlował ziołem, a także wykorzystywał swoją sąsiadkę, Olę. Biedna dziewczyna była widywana cała w siniakach, ale nigdy nie potwierdziła plotek, więc nie wiadomo, czy to faktycznie jego sprawka. - Przerwał na chwilę, kiedy jeden z baristów przyniósł im kawę. Po chwili kontynuował. - Od kilku dni nikt jej nie widział i podejrzewamy, że się wyprowadziła, uciekając od niego gdzie pieprz rośnie.
- Ale dlaczego nikt nie poszedł na policję? - Spytała zdezorientowana tym faktem Emilka.
- Proste, nikt nie chciał mu się narazić. Kto wie, co by zrobił z takim delikwentem? - Amelia pokiwała głową w milczeniu, popijając swoją kawę.
- No, może rzeczywiście... - Stwierdziła nie do końca przekonana dziewczyna, po czym zapadła cisza. Cała trójka siedziała i delektowała się napojem. Jednak milczenie nie trwało długo.
- Pozwólcie, że teraz ja was o coś zapytam... - Zaczął Kamil. - Po co wam te wszystkie informacje?
- Nie pozwolimy. - Uśmiechnęła się szeroko Amelia, wstając. Emilka poszła w jej ślady i chwilę później już wychodziły. - Dzięki za zaproszenie, było naprawdę miło! - Rzuciła jeszcze na odchodnym i obydwie opuściły kawiarnię. Kamil stał przez chwilę, ale jego twarz wcale nie wyrażała zaskoczenia. Wręcz przeciwnie, pojawił się na niej dziwny uśmiech, po czym chłopak... zniknął.

_____________________________________
Tam dam dam dam! Powiem szczerze, że jestem
zadowolona z tego rozdziału, chociaż kilka razy
podczas pisania miałam wątpliwości, czy przypadkiem
czegoś za bardzo nie pokręciłam. Ale mam nadzieję, że
jednak wszystko trzyma się kupy i Wam się podoba! :)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Postacie - wizerunki vol. 2

Ponieważ wizualizacja postaci jest dla mnie ważnym etapem przy pisaniu, postanowiłam, że podzielę się z Wami moimi inspiracjami przy pisaniu o postaciach. Nie wszystkie są idealnie takie, jakimi je sobie wyobrażam, ale mniej-więcej się zgadzają.
Najpierw panowie:




A potem panie:




Jak Wam się podoba taka wataha wilkołaków? Choć trochę podobni do waszych wizji?