- Skąd niby mamy wiedzieć, gdzie zastawić pułapkę? - Spytał Rafał, patrząc po pozostałych. - Maenak nie jest przywiązany do jednego miejsca.
- Nie, ale wiemy, że upodobał sobie szczególną kawiarnię. To przynajmniej jakiś początek. - Odparła Amy.
- O ile go skutecznie stamtąd nie wykurzyliśmy. - Stwierdził Leon, wyjątkowo nie tryskając optymizmem. - Potrzebujemy więcej danych.
- A jak chcesz je niby zdobyć, skoro nie mamy pojęcia, gdzie go szukać?
- Miejski monitoring? - Wtrącił Rafał. - Opcjonalnie możemy poczekać, aż znowu zaatakuje.
- Naszą pracą jest do tego nie dopuścić... - Westchnęła Amelia, zmęczona brakiem rezultatów w wyniku ich burzy mózgów.
- A widzisz lepsze wyjście?
- Może na razie go nie dostrzegamy, ale musi istnieć. - Ton Leona był zdecydowany, ale słowa wyraźnie nikogo nie przekonały, nawet jego samego.
***
Maks wysłał wszystkie informacje Aleksowi mailem, więc teraz siedzieli razem z Emilką i analizowali policyjne raporty. Szybko doszli do tego, że każdy z nich wspomina o krzyku, który kierowca słyszał tuż przed tym, jak doszło do wypadku.
- Tego rodzaju krzyk to zazwyczaj sprawka Drogowca. - Wyjaśnił wilkołak, widząc, że to dziewczynie nic nie mówi. - Rodzaju Widma, które pojawia się w miejscach tragicznych wypadków samochodowych, najczęściej w wyniku gwałtownej i niespodziewanej śmierci kierowcy, szczególnie jeśli nie wynikała z jego winy. Drogowiec to Widmo pomniejsze, które jest jakby cieniem dawnego wydarzenia. Nie posiada inteligencji, a napędzane jest żalem czy gniewem. Jego jedynym celem istnienia jest sprowadzenie na kogoś tego samego nieszczęścia, które kiedyś je spotkało.
- Czyli to Drogowiec powodował te wszystkie wypadki? - Emilka popatrzyła na zdjęcia dołączone do raportów. Choć nikt jeszcze nie zginął, niektóre z nich wyglądały na naprawdę poważne wypadki.
- I tak i nie. Pośrednio owszem, ale Drogowiec nie ma cielesnej formy. Natomiast potrafi być śmiertelnie skuteczny krzycząc, bądź zjawiając się bez ostrzeżenia na drodze jadącego samochodu. Większość kierowców całkiem słusznie panikuje, widząc przed sobą człowieka i wiedząc, że nie mają szans zahamować na czas. - Emilka skinęła głową na znak, że rozumie.
Na chwilę zapadła cisza. Jednak ku zaskoczeniu ich obojga, nie była to cisza niezręczna, a wręcz przeciwnie, bardzo zgodna.
- Myślę, że wiele więcej z tego nie wyciągniemy. Czas wybrać się na wskazane miejsce. - Stwierdził w końcu Aleksander, wstając z krzesła.
***
Ulica Puławska była ruchliwa jak zwykle, co utrudniało im zbadanie miejsca wypadków. Na pewno nie pomagał również patrol policji czający się w pobliżu, prawdopodobnie w celu kontrolowania prędkości na niebezpiecznym odcinku. Interesujący ich fragment wypadał kawałek za zjazdem z wiaduktu, mniej więcej w połowie ozdobionego graffiti muru, oddzielającego teren wyścigów konnych od ulicy. Aleks i Emilka wędrowali wzdłuż niego, zastanawiając się, jak przejść na pasmo trawy pomiędzy dwoma przeciwnymi pasami ruchu, nie narażając się na wypadek ani zatrzymanie przez funkcjonariuszy.
- Moglibyśmy zmienić postać i przebiec jako dwa duże psy... - Zaproponowała nieśmiało dziewczyna. - Zwierząt raczej nikt nie zatrzyma...
- Zwariowałaś? - Aleksander spojrzał na nią, jakby naprawdę straciła rozum. - Pomijając fakt, jak duże są nasze wilkołacze formy, nagła zmiana wilka w człowieka na środku ruchliwej ulicy skutkuje jeszcze większym prawdopodobieństwem wypadku!
- No może... - Emilka niechętnie przyznała, że o tym nie pomyślała. - To jaki jest twój pomysł?
- Zdaje się, że musimy poczekać na spokojniejszy moment i najzwyczajniej w świecie przebiec.
- Zakładając, że faktycznie nie wpadniemy pod żaden samochód, w jaki sposób ma to powstrzymać policjantów przed zatrzymaniem nas?
- W żaden. Musimy mieć tylko nadzieję, że zdążymy zbadać miejsce zanim to się stanie. Gdybyśmy później mieli kłopoty, Maks nas wyciągnie.
- Masz duże pokłady zaufania w Maksie... - Mruknęła Emilka.
- Na tym polega bycie częścią watahy. Na zaufaniu. - Stwierdził w odpowiedzi Aleks.
Następne kilka minut spędzili milcząc, obserwując ulicę i czekając na dobry moment. W końcu wyglądało na to, że jeszcze kilka aut i nastąpi przerwa, na którą czekali.
- Daj rękę. - Wilkołak zaoferował swoją dłoń dziewczynie.
- Nie jestem już dzieckiem, żeby przechodzić za rączkę! - Oburzyła się w pierwszej chwili, ale odwróciwszy się do mężczyzny, zobaczyła coś takiego w jego spojrzeniu, że zmieniła zdanie. Uchwyt Aleksandra był zdecydowany i w gruncie rzeczy dodawał jej pewności, że do końca nie zwariowali.
Ostatni samochód minął ich ze sporą prędkością. Na horyzoncie widać już było światła następnych.
- Gotowa? - Skinęła głową i pobiegli. Chociaż chodziło tylko o przekroczenie ruchliwej ulicy, miała wrażenie, że to, co właśnie zrobili, miało o wiele mniej bezpieczny wymiar. Aleks puścił jej rękę i teraz zaczął inspekcję miejsca, gdzie zdarzały się wypadki. W ciele Emilki wciąż buzowała adrenalina po biegu, ale szybko dołączyła do niego, choć nie za bardzo wiedziała, czego szukać.
- Jakie są znaki szczególne, po których rozpoznaje się obecność Drogowca?
- W zasadzie nie istnieją. Oprócz potwierdzenia, że w danym miejscu faktycznie zdarzył się tragiczny wypadek, jedynym skutecznym sposobem na upewnienie się, że to Widmo, jest doświadczenie go na własnej skórze.
- Moment, chyba nie mówisz, że...
- Czekamy na wypadek. - Stwierdził Wilkołak.
__________________________________
Dobrze widzicie, to jest cliffhanger :D
Bo tak. Mam nadzieję, że się podoba.
Mimo że dużo z tego wymyślałam na bieżąco,
bo zgubiłam gdzieś swoje notatki. Whatever.
Na dobry koniec roku :)
Nie mam pojęcia, co to jest cliffhanger, ale rozdział jak zawsze mi się podoba ;D Powiem ci, że cieszę się, że znów zaczęłaś pisać :) Wreszcie jest coś ciekawego do poczytania xd
OdpowiedzUsuńŻyczę ci w tym roku dużo weny i równie wiele czasu, byś mogła ją w pełni wykorzystać ;*
Dziękuję i również się cieszę :)
UsuńChociaż jak widać wstawianie rozdziałów regularnie idzie mi fatalnie... Niemniej, następny jest już w połowie napisany, więc niedługo go wrzucę ;)