czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 6 - Kawa dla trojga

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, nieopodal stała gromadka ludzi, z ciekawością wyciągających szyje, byle tylko coś zobaczyć. To właśnie w ich kierunku poszły Amelia i Emilka.
- Przepraszam bardzo... Co się stało? - Amy postanowiła udawać przygłupią, licząc na to, że dzięki temu nie będzie postrzegana jako zagrożenie.
- Nie wiadomo. Policja nie chce nikogo przepuścić. - Odpowiedział jej jakiś facet w grubym dresie do biegania.
- No, w każdym razie nie bliżej niż dziesięć metrów. - Dodała kobieta na wysokich obcasach, z małą torebeczką i w płaszczyku, który nie wydawał się odpowiednim strojem na zimę. Amelia pokiwała głową, niby to ze zrozumieniem. Emilka obserwowała ją uważnie, wiedząc, że te odpowiedzi nie usatysfakcjonują kobiety. I miała rację.
- I co, nie chcą nic powiedzieć? Żadnych informacji?!
- A czego się pani spodziewała? Przecie w Polsce jesteśmy! - Stwierdził facet w dresie.
- Taa... Tutaj to nawet trup nie zazna spokoju. - Emilka wskazała na policjantów pochylających się nad ciałem, postanawiając się wtrącić.
- Jemu akurat się spokój nie należy... - Mruknął nad wyraz głośno jakiś młody chłopak, czym szybko zyskał sobie złowrogie spojrzenia ze strony dwóch starszych pań, również stojących w kręgu zainteresowanych. Słysząc to Amelia posłała dziewczynie znaczące spojrzenie. Wyglądało na to, że właśnie znalazły jakąś wskazówkę.
- A to czemu? - Podeszły bliżej, chcąc się czegoś dowiedzieć. Chłopak, ot młody brunet koło 20-stki, nawet przystojny, zlustrował je wzrokiem.
- Okej... - Przerwał, nienaturalnie przeciągając słowo. - Opowiem wam, jeśli dacie się zaprosić na kawę. - Mrugnął zalotnie. Emilce zrobiło się niedobrze. Ktoś właśnie zginął, a ten typek chce tylko je poderwać. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jeśli się zgodzą, oznacza to również, że pójdzie na "randkę" jedynie dzień po tym, jak zamordowała swojego chłopaka. Co ciekawe, ta myśl nie wywołała w niej większych emocji, nie licząc pewnego moralnego wahania, którego jednak nie odczuwała jako swoje własne.
- Hej, ślicznotka, idziesz? - Usłyszała głos chłopaka. On i Amy byli już kilka metrów od niej i wyraźnie czekali, aż ich dogoni. Widocznie przegapiła moment, w którym zgodziły się na ten układ, a teraz było już za późno. Zrezygnowana, uśmiechnęła się na tyle, na ile była w stanie i podążyła za nimi.

***

Aleksander, z Rafałem w wilczej postaci przy nodze, oraz Leon zdecydowanym krokiem szli w stronę Maksa i leżącego na parkingu ciała.
- No i co my tu mamy?
- Uderzenie tępym narzędziem w głowę. Prawdopodobnie metalowym prętem, albo czymś w tym rodzaju. Bardzo mocne, wnioskując po wstępnych oględzinach czaszki. Wykluczyliśmy przypadek, to na pewno było morderstwo. Pytanie tylko, kto to zrobił i po co...
- Dzięki. - Aleksander kiwnął głową. - W takim razie idziemy się rozejrzeć, może znajdziemy narzędzie zbrodni.
- Jasne. - Mężczyzna i wilk ruszyli w stronę krzaków otaczających parking, podczas gdy Leon kucnął przy zabitym i wyciągnąwszy z kieszeni drobne pudełeczko, zaczął pobierać jakieś próbki.

***

Mimo że Emilka była pewna, iż po drodze widziała jakąś kawiarnię na samej Miedzianej, doszła do wniosku, że pozwoli Amelii i nieznajomemu prowadzić. Kilka minut później przekroczyli próg lokalu Cafe Pańska. Wnętrze było dobrze oświetlone i spodobało się dziewczynie. Ściana z piaskowych cegieł nadawała mu charakteru, a białe pufy przy stolikach wyglądały naprawdę wygodnie. Zająwszy miejsca obok siebie, cała trójka usiadła.
- To czego sobie życzycie? - Chłopak uśmiechnął się szarmancko, przynajmniej we własnym mniemaniu.
- Myślałam, że każdy płaci za siebie... - Stwierdziła trochę nieśmiało Emilka.
- Przecież zaprosiłem was na kawę! Co by był ze mnie za dżentelmen, gdybym kazał wam teraz płacić?
- Zwykłą jakąś, z mlekiem poproszę. - Amy zdążyła pozbyć się już płaszcza i rozsiąść się na swojej pufie.
- Ja również. - Jej towarzyszka zdecydowała, że nie będzie się wyróżniać. To w końcu była jej pierwsza misja i wolała nie popełnić jakiegoś głupstwa.
- Jesteście pewne? - Chłopak spojrzał na nie powątpiewająco, jednak obie skinęły głowami, więc poszedł złożyć ich zamówienia.
- Co o nim myślisz? - Szepnęła tymczasem Amelia. Emilka popatrzyła na nią zaskoczona.
- Nie wiem... Ale na pewno mu nie ufam. - Odszepnęła. - Jest taki... Zbyt otwarty. - W odpowiedzi kobieta pokiwała głową, zamyślona.
- No cóż... Zobaczymy, co będzie nam w stanie powiedzieć. - Wyszeptała jeszcze, po czym odsunęła się od dziewczyny, widząc że chłopak kończy załatwiać im kawę.
- Hej! - Emilka przypomniała sobie o czymś ważnym i tym razem to ona nachyliła się do Amy. - Właściwie, to jak on ma na imię? - Szepnęła.
- Widzę, że nie byłaś do końca z nami obecna. - Kobieta uśmiechnęła się z przekąsem. - Kamil.
- Dzięki. - Dziewczyna zaczerwieniła się, lekko zawstydzona. W tym momencie obgadywany zjawił się przy nich.
- No to moje śliczne panie, co byście chciały wiedzieć?

***

Zajrzawszy w każdy możliwy krzew i przeszedłszy się po okolicy kilka razy, Aleksander i Rafał zgodnie doszli do wniosku, że nic tu nie znajdą. Jedyną nadzieją pozostawał Leon i dziewczyny. Odmeldowawszy się u Maksa, ruszyli zdać raport Ninie, obserwującej wszystko ze swojego miejsca w cieniu pobliskiej bramy.
- Nie znaleźliśmy żadnego śladu, ani po mordercy, ani po broni, której użył.
- Nic? Czy w takim razie uważacie, że to sprawka Widma?
- Leon będzie w stanie to zweryfikować, ale na tę chwilę, jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie.
- Rozumiem. Musimy poczekać na powrót Amelii i Emilii, które być może mają jakieś przydatne informacje. Ale możesz przekazać Leonowi, że jak tylko zbierze wszystkie próbki, może wracać do Kryjówki i natychmiast brać się za analizę.
- Tak jest. - Aleks skinął głową i zostawiwszy Rafała, wrócił do mężczyzn stojących przy ciele ofiary.

***

- Powiedziałeś, że nie zasłużył sobie na odpoczynek. To znaczy, że znałeś ofiarę? - Amelia od razu przeszła do rzeczy. Kamil uśmiechnął się.
- Owszem. Facet, który tak was interesuje, to nie kto inny, jak Czarny Kciuk. - Widząc, że żadna z jego rozmówczyń najwyraźniej nie ma pojęcia o kogo chodzi, cierpliwie wyjaśnił. - Marek Nowacki, lokalny gangster, jeśli można go tak nazwać.
- No proszę... - Mruknęła Amy pod nosem. - Mów dalej. - Dodała głośniej.
- Często wpadał w jakieś bójki, wywoływał awantury, terroryzował wszystkich w okolicy. Chodziły słuchy, że handlował ziołem, a także wykorzystywał swoją sąsiadkę, Olę. Biedna dziewczyna była widywana cała w siniakach, ale nigdy nie potwierdziła plotek, więc nie wiadomo, czy to faktycznie jego sprawka. - Przerwał na chwilę, kiedy jeden z baristów przyniósł im kawę. Po chwili kontynuował. - Od kilku dni nikt jej nie widział i podejrzewamy, że się wyprowadziła, uciekając od niego gdzie pieprz rośnie.
- Ale dlaczego nikt nie poszedł na policję? - Spytała zdezorientowana tym faktem Emilka.
- Proste, nikt nie chciał mu się narazić. Kto wie, co by zrobił z takim delikwentem? - Amelia pokiwała głową w milczeniu, popijając swoją kawę.
- No, może rzeczywiście... - Stwierdziła nie do końca przekonana dziewczyna, po czym zapadła cisza. Cała trójka siedziała i delektowała się napojem. Jednak milczenie nie trwało długo.
- Pozwólcie, że teraz ja was o coś zapytam... - Zaczął Kamil. - Po co wam te wszystkie informacje?
- Nie pozwolimy. - Uśmiechnęła się szeroko Amelia, wstając. Emilka poszła w jej ślady i chwilę później już wychodziły. - Dzięki za zaproszenie, było naprawdę miło! - Rzuciła jeszcze na odchodnym i obydwie opuściły kawiarnię. Kamil stał przez chwilę, ale jego twarz wcale nie wyrażała zaskoczenia. Wręcz przeciwnie, pojawił się na niej dziwny uśmiech, po czym chłopak... zniknął.

_____________________________________
Tam dam dam dam! Powiem szczerze, że jestem
zadowolona z tego rozdziału, chociaż kilka razy
podczas pisania miałam wątpliwości, czy przypadkiem
czegoś za bardzo nie pokręciłam. Ale mam nadzieję, że
jednak wszystko trzyma się kupy i Wam się podoba! :)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Postacie - wizerunki vol. 2

Ponieważ wizualizacja postaci jest dla mnie ważnym etapem przy pisaniu, postanowiłam, że podzielę się z Wami moimi inspiracjami przy pisaniu o postaciach. Nie wszystkie są idealnie takie, jakimi je sobie wyobrażam, ale mniej-więcej się zgadzają.
Najpierw panowie:




A potem panie:




Jak Wam się podoba taka wataha wilkołaków? Choć trochę podobni do waszych wizji?

Rozdział 5 - Wilkołacza robota

Gdy dotarli na miejsce, cała wataha już trwała w gotowości, stojąc bądź siedząc, starając się pomieścić w ciasnawym i raczej słabo oświetlonym pomieszczeniu. Mimo braku miejsca panowała atmosfera ekscytacji, przyjaźni i swobody. Tylko Aleksander wyglądał na dokładnie tak wiecznie zgorzkniałego i naburmuszonego samotnika, jakim zapamiętała go Emilka. Jednak dziewczyna nie przejęła się tym zanadto. Zamiast tego skupiła wzrok na alfie, która spokojnie stała pośrodku tego całego zgromadzenia. Kątem oka złapała również twarz uśmiechniętej Amelii, która wyraźnie starała się dodać jej otuchy. Delikatnie odwzajemniła uśmiech, po czym spoważniała i cierpliwie czekała na to, co będzie dalej.
- Miło cię widzieć. - Nina skinęła jej głową, ale ton jej głosu wcale nie wskazywał na to, co sama jej wypowiedź. Był raczej zdystansowany i chłodny. - Wiem, że okoliczności są mocno niesprzyjające... Duże niedopowiedzenie z jej strony, ale Emilka postanowiła tego nie komentować.
- ...Jednak musimy zacząć twoje szkolenie natychmiast. Dla twojego i otoczenia bezpieczeństwa. Rozumiesz? - Dziewczyna w odpowiedzi szybko skinęła głową.
- Zaczniemy od dawki wiedzy teoretycznej, a więc czas ci opowiedzieć, czym w ogóle się zajmujemy.
- Widzisz, to nie tak, że po prostu siedzimy sobie w podziemiach i zastanawiamy się, kogo teraz ugryźć. - Wtrącił zjadliwie Aleksander. Nina zareagowała ostrym spojrzeniem, jednak mężczyzna nie wyglądał na przejętego. Mimo to posłusznie umilkł, spokojnie znosząc gromiące spojrzenia pozostałych członków watahy.
- Naszym głównym zajęciem. - Kontynuowała alfa. - Jest łapanie morderców.
- Nie bez powodu do sprawy twojego chłopaka przydzielili Maksa. - Odezwała się Amelia. - Ma opinię najlepszego detektywa w mieście, oczywiście dzięki nam. - Wspomniany uśmiechnął się skromnie i delikatnie pokiwał głową, potwierdzając jej słowa. Emilka stwierdziła, że w sumie, to nie jest tym nawet zaskoczona. To było dla niej oczywiste, że z kryjówką w równie ponurym miejscu, wilkołaki nie mogły zajmować się czymś miłym, jak na przykład prowadzenie cukierni.
- Oczywiście właściwym celem nie są normalni zabójcy. - Stwierdziła Nina. - To byłoby zbyt proste, nieprawdaż? - Zwróciła się do watahy, która zgodnie to potwierdziła.
- Od czasu do czasu, wśród przestępstw popełnianych przez zwykłych ludzi, pojawia się jakieś nietypowe. Takie, w którym nic się nie zgadza, a wszyscy, którzy próbują je rozwiązać, są bezsilni. Zbrodnia paranormalna. Wtedy właśnie do akcji wkraczamy my, by powstrzymać nadnaturalnego mordercę.
- Nadnaturalnego? Macie na myśli... wampiry? - Wypaliła Emilka bez namysłu.
- Daj spokój, wampiry nie istnieją! - Roześmiał się Rafał. - No, w każdym razie nie takie, jakich byś się spodziewała.
- Mamy na myśli Widma... - Alfa wyraźnie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwało jej głośne pikanie jakiegoś urządzenia.
- Mamy wezwanie. - Szybko zakomunikował Maks, patrząc na wyświetlacz w swojej komórce.
- Wygląda na to, że porozmawiamy o nich innym razem. Zbierać się! - Zarządziła Nina. Wszyscy rzucili się po wierzchnie ubrania i ewentualny sprzęt. Wśród tego całego zamieszania, Emilka nie za bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Amelia jednak przyszła jej z pomocą.
- Idziesz z nami! I lepiej przygotuj się na nieciekawe widoki. - Mrugnęła porozumiewawczo, choć to wcale nie sprawiło, że dziewczyna poczuła się lepiej. Jednak posłusznie ruszyła za nią przez ciemne korytarze, z powrotem ku powierzchni.

***

Ciało zostało znalezione na parkingu przy ulicy Miedzianej i nie wyglądało aż tak źle, jak to sobie wyobrażała Emilka. Ot, czaszka strzaskana jakimś ciężkim przedmiotem, trochę krwi i mózgu rozlanego na betonie, luzik. W każdym razie dopóki znajdowała się w bezpiecznej odległości od miejsca zdarzenia i na całą scenę zerknęła tylko raz, z daleka. W tej chwili Maks uzgadniał coś z obecnymi tam policjantami, a reszta stada czekała cierpliwie w cieniu najbliższej bramy, na przeciwko parkingu.
- Standardowa procedura, Aleksander wkracza z Rafałem w wilczej formie i szukają tropów. Tymczasem Leon bada ciało, by upewnić się, z czym mamy do czynienia. Następnie wracacie tutaj i wszystko meldujecie mi. - Wskazani kiwnęli na znak, że zrozumieli. - Amelia, rozejrzyj się po okolicy, spróbuj znaleźć świadków i dowiedz się jak najwięcej o stosunkach międzyludzkich w tym miejscu. - Alfa spojrzała na Emilkę z wyrazem zastanowienia na twarzy. - I... weź ją ze sobą, może ci się do czegoś przyda. - Zabrzmiało to brutalnie i dziewczyna poczuła się urażona. Jednak w duchu wiedziała, że Nina ma rację, w tej chwili raczej na nic innego by im się nie przydała.
Ponieważ Maks skończył rozmowę, nadszedł czas działania. Rafał faktycznie przemienił się w wilka i Emilka zafascynowana obserwowała tę transformację. Z zewnątrz absolutnie nie wyglądała na bolesną - wręcz przeciwnie, przejście między człowiekiem a zwierzęciem było niezwykle płynne. Niestety, dziewczyna nie miała czasu dalej podziwiać swojego nowego znajomego, teraz pokrytego gęstym, ciemnobrązowym futrem, ponieważ Amy już chwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą. No tak, miały przecież robotę do wykonania...

_____________________
No dobra, długo nie jest, ale stwierdziłam,
że urwę w tym miejscu i dam wam do czytania szybciej,
a tymczasem będę sobie spokojnie pracować nad ciągiem dalszym.
Mam nadzieję, że się podoba :)

piątek, 3 kwietnia 2015

Garstka ogłoszeń

Hej hej!
Wiem, że z utęsknieniem czekacie na nowy rozdział i przykro mi, że ten post nim nie jest, ale wypadły mi sprawy o wyższym miejscu w hierarchii, o których właśnie jest to ogłoszenie. Jednak żeby was uspokoić, na wstępie poinformuję, że rozdział pojawi się na dniach, najszybciej, jak będę w stanie go porządnie ukończyć.

Tymczasem przechodząc do ogłoszeń, wydarzeniem które absorbuje obecnie moją uwagę jest fakt, że moja drużyna została Wicemistrzami Polski w międzynarodowym konkursie Odyseja Umysłu i tym samym zyskała możliwość reprezentowania naszego kraju na Finałach Światowych w USA!
Myślę, że jest to informacja warta pochwalenia się i dobre wytłumaczenie na mój brak czasu - tutaj bowiem pojawia się pewne ale - pojedziemy na Finały tylko jeśli uzbieramy około 120 tysięcy złotych i mamy na to miesiąc. Brzmi niemożliwie? Nieważne, wierzymy że się uda! Tylko potrzebujemy w tym niemałej pomocy. Dlatego zwracam się do Was - poniżej wrzucam adres naszego bloga, a także fanpage'a na Facebooku - będziemy wdzięczni za każdego like'a i przekazanie wieści dalej, a jeśli uważacie, że jesteście bogaci, to może też przekazania niewielkiej sumy pieniędzy na nasz cel?



W powyższych linkach znajdziecie wszelkie potrzebne informacje, a jeśli chcecie wiedzieć więcej, nie bójcie się pytać!