- I co, znają już mordercę?! Schwytali go?! - Zaczęła gwałtownie wypytywać córkę.
- Mamo, spokojnie... - Dziewczyna ominęła swoją rodzicielkę i weszła głębiej do mieszkania. - To dopiero pierwszy dzień po... po tym... wszystkim. - Ostatnie słowa właściwie wyszeptała, zdając sobie sprawę z tego, jak niewiele czasu minęło. Tyle się wydarzyło, że wydawało jej się, że to było wieki temu. Przeraził ją również fakt, jak szybko wyblakł obraz jej chłopaka w pamięci. Pani Chmielewska przestała zarzucać ją pytaniami i objęła ją łagodnie. Emilka wtuliła się w nią, wzdychając cicho. Sielankową scenę przerwało głośne "I need a hero! I'm holding out for a hero till' the end of the night!" dobiegające z kieszeni dziewczyny.
- Wybacz, mamo. - Wymamrotała, odsuwając się i wyjmując telefon. Na wyświetlaczu pokazywał się nieznany numer.
- Halo? - Odebrała niepewnie. W słuchawce po drugiej stronie odezwał się znajomy głos. Maks. Emilka cierpliwie wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, ale jej mina z każdą chwilą wyrażała coraz większy strach.
- O co chodzi? - Spytała jej matka, gdy dziewczyna skończyła rozmowę. - Coś się stało?
- Znają tożsamość ofiary... - Wyszeptała. - To Daniel.
***
Pani Chmielewska jako oczywistość przyjęła, że Emilka jest w szoku i stąd wzięła się jej przerażona mina. Nie kwestionowała faktu, że dziewczyna nie skontaktowała się ze swoim chłopakiem, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku po tym, co się stało ani tego, że skoro była razem z nim na studniówce, raczej jego nieobecność powinna była zauważyć. Takie pytania nawet nie przyszły jej do głowy, bo niby skąd? Przecież jej kochana córcia nie ma nic wspólnego z tym morderstwem!
Emilka była jej wdzięczna za to milczenie i brak dociekania, co się właściwie wydarzyło między nimi. Nie była pewna, czy w tej chwili potrafiłaby skłamać. Nie dodała też, że zidentyfikowano również drugie ciało. Matce to nazwisko i tak nic by nie powiedziało, a mogłoby wywołać zestaw pytań, kim była dla niej lub dla Daniela.
- Chyba się położę. - Zakomunikowała w końcu rodzicielce, ruszając w stronę swojego pokoju.
- Potrzebujesz czegoś? Może zrobię ci gorącą czekoladę? - Pokręciła przecząco głową, zamykając drzwi do swojego małego świata. Tam rzuciła się na łóżko, przekręciła na plecy, po czym utkwiła wzrok w suficie i zaczęła rozmyślać nad tym, co ją czeka. Bała się przyszłości, bała się przesłuchań i tego, że będzie musiała zmyślać, by ocalić swoją skórę, a co nawet ważniejsze, reszty stada. Wiedziała, że będą na nią liczyć i nie może ich zawieść. Nawet Aleksandra, który darzył ją nienawiścią...
Na wspomnienie mężczyzny zrobiło jej się jeszcze gorzej. Świadomość, że czeka ich jutro wspólny trening była nieznośna. W sumie nie wiedziała czego oczekiwać, oprócz tego, że wycisku. Zastanawiała się, czy wilkołak potrafi nad sobą panować na tyle, by trenować z nią obiektywnie, nie wyżywać się na niej - kto wie za co?
Z takimi myślami usnęła w końcu, zmęczona wydarzeniami całego dnia.
***
Obudziła się już następnego dnia, trochę uspokojona. Spojrzała na zegarek i przekonała się, że ma niecałą godzinę, by dotrzeć punktualnie na trening, więc z niewielkim ociąganiem zwlokła się z łóżka. W kuchni zastała matkę przyrządzającą śniadanie.
- Hej kochanie! - Jajecznica ze skwarkami zachęcająco syczała lekko z patelni.
- Cześć mamo! - Spróbowała się uśmiechnąć. Wyszło trochę krzywo, ale lepsze to niż nic. - Za chwilę wychodzę. - Oznajmiła, mając nadzieję, że nie spotka jakiegoś znaczącego sprzeciwu.
- Gdzie się wybierasz, jeśli można spytać? - Pytanie zawierało w sobie niepokój.
- Spotkać się ze znajomymi... - Określiła swój cel najogólniej jak umiała. Bo przecież nie powie matce, że idzie trenować swoje wilkołacze zdolności z facetem, który jej nienawidzi, prawda? Najwyraźniej brzmiała przekonująco, bo w odpowiedzi dostała lekkie kiwnięcie głową.
- Tylko zjedz trochę najpierw, dobrze? - Jajecznica znalazła się na jej talerzu. Emilka uświadomiła sobie, że w sumie jest głodna, więc z przyjemnością wszystko pochłonęła. Niedługo później, najbardziej gotowa jak się dało, ruszyła na spotkanie z przeznaczeniem.
______________________________________
Raczej krótki, chaotyczny przerywnik, niż prawdziwy
rozdział, ale uznałam, że potrzeba też trochę
relacji Emilki z rodziną, bo w końcu nie zniknęła
nagle z domu. Mam nadzieję, że jakoś da się to czytać ;)
Fajna ta mama Emilki... To co, że krótko, nie masz pojęcia ile radości sprawił mi ten rozdział ;D
OdpowiedzUsuń