- Ugh, to wygląda okropnie! - po raz nieskończony stwierdziła Emilka, spoglądając na obandażowaną rękę.
- Daj spokój, nie jest tak źle... - Próbował uspokoić ją Daniel, jej chłopak. - Gdybym to ja miał opatrunek na pół ręki, chwaliłbym się wszem i wobec, a nie narzekał. - Posłał jej najbardziej uroczy ze swoich uśmiechów.
- Jasne... Ale twój garnitur by go zakrył, więc nie musiałbyś się o to martwić. Szczególnie, że to nie ty odgrywasz rolę księżniczki na tym balu.
- Chciałabyś się zamienić? - Najpierw obrzuciła go groźnym spojrzeniem spod przymrużonych oczu, a potem roześmiała się głośno na myśl o Danielu w sukience.
- Nie, w przeciwieństwie do ciebie, ja dam sobie radę w takim stroju. - Wskazała na swoją kreację, piękną ciemnozieloną, wpadającą w oliwkowy, sukienkę do kolan, złote buty na niewielkim obcasie i przykrywający jej ramiona złoty, półprzezroczysty szal.
- Jak chcesz. W takim razie mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli na chwilę cię opuszczę, księżniczko. - Uśmiechnął się czarująco. Emilka westchnęła lekko, uśmiechnięta, po czym pokręciła głową. Chwilę później Daniel zniknął w tłumie, a ona została sama przy stoliku z jedzeniem. Popatrzyła chciwie na smakowicie wyglądające przekąski. "Walić diety, walić sylwetkę!" - pomyślała, sięgając po owocowo-piankowego szaszłyka i zanurzając go w stojącej nieopodal fontannie czekolady. Zdecydowanie studniówka miała swoje zalety, a jedzenie było jedną z nich. Następnie próbowała rozmaitych smakołyków znajdujących się na stole oraz różnych napojów, które znalazły się tam oprócz ponczu. Zignorowawszy fakt, że Daniel wciąż nie wrócił, udała się na parkiet trochę potańczyć. Muzyka dawała radę, przynajmniej nie było to wieśniackie disco polo, które jakimś cudem wszyscy oprócz niej znali, co kazało jej kwestionować ich gust muzyczny. Po jakimś czasie napoje, które wypiła, dały o sobie znać. Nie zastanawiając się dwa razy, wyruszyła na poszukiwanie łazienki. Jakież było jej zdziwienie, kiedy wkraczając do środka, pierwszym co zobaczyła, był Daniel... obściskujący jakąś dziewczynę, której nawet nie znała. Początkowo była w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek zrobić. Po chwili jednak poczuła, jak gotuje się w niej wściekłość. Czysta, niespożyta furia. Tymczasem para zauważyła jej obecność. Oderwali się od siebie i teraz patrzyli na nią z niepokojem. Coś w spojrzeniu Emilki widocznie ich przeraziło, bo zaczęli nieznacznie odsuwać się od niej.
- Em, co się z tobą dzieje...? - W głosie Daniela słychać było strach. Jego słowa natomiast zadziałały na dziewczynę jak płachta na byka. Już miała zrobić krok do przodu i rzucić się na swojego, już byłego, chłopaka, kiedy poczuła niewyobrażalny ból. Najpierw w zabandażowanej ręce, a następnie w całym swoim ciele. Uczucie było okropne, jakby ktoś próbował spalić ją żywcem. Emilka zacisnęła oczy, jednak chwilę wcześniej zdołała zauważyć srebrzysty blask otaczający jej ręce. Kilkanaście sekund zdawało jej się wiecznością, ale kiedy otworzyła oczy, natychmiast o tym zapomniała. Zapomniała też o wszystkim innym. Jedyne, co miała teraz w pamięci, to wściekłość i poczucie krzywdy. Które dawały jej niesamowitą energię. A także namawiały do działania. Obróciła się w stronę Daniela i jego nowej zabawki. Oboje siedzieli skuleni w kącie, niezdolni do zrobienia jakiegokolwiek ruchu, sparaliżowani strachem, który mogła wyczuć. Widziała ich wyraźnie, jakby byli tuż obok niej, a nie po drugiej stronie pomieszczenia. Słyszała każdy ich oddech. Jednak nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego niesamowitego wyostrzenia zmysłów, ponieważ czuła, jakby było całkowicie naturalne, jakby od zawsze stanowiło jej część. Warknęła głośno, ostrzegawczo, chociaż nie miała potrzeby ostrzegać swoich ofiar. Zarówno ona jak i oni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma już dla nich ratunku. Chwilę później nienaturalnie duży, złocisto-brązowy wilk z furią rzucił się na parę nastolatków. Jego, a właściwie jej, kły bezlitośnie rozszarpywały ubrania, skórę, mięso, łamały kości. Pierwsza zginęła dziewczyna, szybko zamieniając się w zmasakrowaną kupę mięsa i kości, ze strzępkami materiałów. Daniel błyskawicznie poszedł w jej ślady. Krew zabarwiła ściany, podłogę i lustro szkarłatnymi wzorami. Wilczyca, zaspokoiwszy żądzę mordu, wycofała się. Po chwili znów otoczyło ją srebrne światło i w bólach wróciła do swojej ludzkiej postaci. Kiedy jednak Emilka jako człowiek ujrzała scenę zbrodni, zrobiło jej się słabo. Z miejsca zwymiotowała, żałując teraz ilości zjedzonych przekąsek. Następnie, unikając patrzenia na krwawe szczątki, skuliła się w przeciwnym kącie i zamarła w tej pozycji. Pamiętała każdą sekundę popełnianego morderstwa z najdrobniejszymi szczegółami. Pamiętała odurzający zapach krwi. Błysk przerażenia w ich oczach na chwilę przed śmiercią. Trzask kości kruszonych jej zębami. Ale najbardziej z tego wszystkiego przerażał ją fakt, że w chwili, gdy ich mordowała, sprawiało jej to przyjemność. Napawała się tym, co robi, czuła satysfakcję, że tak się odpłaca chłopakowi za jego zdradę, że to właśnie należy się tej suce, którą chwilę wcześniej całował. Pod natłokiem tych myśli, Emilka wzdrygnęła się, ale nie rozpłakała. Była zbyt przerażona i zmęczona, zbyt zszokowana, by uronić choć jedną łzę. Czuła się pusta, jakby wypalona. Nie zareagowała nawet, gdy do jej uszu dobiegły jakieś głosy, wyraźnie zbliżające się w jej stronę.
- To tutaj, jestem tego pewien!
- Obyś miał rację, nie mamy więcej czasu... - W progu stanęła młoda dziewczyna.
- O nie... - Jęknęła, widząc pozostałości po scenie, która przed chwilą rozegrała się w łazience. Za nią w przejściu zjawiło się dwóch mężczyzn. Jeden, ciemnowłosy, z charakterystyczną blizną na dolnej wardze, jedynie się skrzywił. Drugi, blondyn o zielonych oczach, wyraźnie młodszy, jękiem zawtórował dziewczynie.
- Już po fakcie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. - Stwierdził starszy opanowanym głosem. Zielonooki przytaknął mu skinieniem głowy, ale twarz dziewczyny wykrzywił grymas niechęci. Jednak nie zakwestionowała jego słów. Zamiast tego ostrożnie podeszła i kucnęła obok skulonej Emilki.
- Jest w głębokim szoku. - Stwierdziła, ledwo na nią spojrzawszy. - Obawiam się, że nie da rady sama iść.
- W porządku. Green, dasz radę sam to ogarnąć?
- Zrobię co w mojej mocy. - Odparł blondyn.
- W takim razie nie ma co zwlekać, raz raz, już i tak mamy opóźnienie. - Ciemnowłosy podszedł do Emilki i bez większego wysiłku wziął ją na ręce. - Widzimy się z powrotem w Kryjówce.
- Powodzenia. - Dodała dziewczyna, jeszcze raz z nutą niepokoju lustrując miejsce zbrodni, po czym opuścili pomieszczenie.
________________________
Normalnie nie spodziewam się dodawać rozdziałów tak często,
ale ten już miałam napisany, więc wrzucam, żeby nie było tu tak pusto :)
Prawdopodobnie większość rozdziałów będzie takiej długości,
ale dzięki temu będą częściej.
Komentarze zawsze mile widziane, jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie ślad!
Okay, przeczytałem twoje wyjaśnienie. Moim zdaniem jednak rozdziały trochę za krótki, taki jednowątkowy. O ile ta jednowątkowość mi nie przeszkadza, to brakuje mi w nim czegoś, co z powodzeniem by go rozciągnęło o 2-3 strony.
OdpowiedzUsuńNie będę pisał po raz drugi, że masz bogate słownictwo, unikasz powtórzeń i płynnie przechodzisz w dialogi. Wyraźnie masz jednak problem z opisami i przedstawianiem nam świata, który otacza bohaterów. Właściwie to nie wydaje mi się by to było dla ciebie problemem przy tak bogatym słownictwie, ty wyraźnie o tym zapominasz, a nie, że nie umiesz tego wykonać. Już tłumaczę, tylko myślę jak zacząć i jak ubrać myśli w słowa byś mnie dobrze zrozumiała. To jest tak, że autor, który pisze ma dany obraz w wyobraźni, widzi miejsca i bohaterów jakby tam był. Czytelnik nie. Nie starczy mu sam dialog i kilka wstawek by znalazł się tuż obok wydarzeń, gdy na moment przymknie oczy. Autor ma obowiązek przedstawić nam to co sam widzi, tak to opisać, byśmy i my to widzieli.
Co mi nie grało u ciebie:
Zaczęłaś od dialogu - nie lubię tego.
Nie wiemy gdzie bohaterowie się znajdują gdy rozmawiają.
Ona pokazuje mu sukienkę, w której ma iść na bal, chyba studniówkowy, a potem okazuje się, że oni już są na tej studniówce - tu się znacznie pogubiłem.
Nie wiemy jak wygląda Daniel.
Nadal nie wiemy jak wygląda główna bohaterka.
I ta scena w łazience, co zobaczyła gdy ich zastała, co robili (tu opis).
Od sceny zaczynającej mord jest już lepiej, potem jest już całkiem dobrze.
A teraz co do samej fabuły - to mnie nie zaskoczyło, bo tego spodziewałem się już z samego opisu, który nieco streszczał te pierwsze wydarzenia. Co do Emilki, to że chłopaka zabiła za zdradę jestem w stanie zrozumieć, może nie poprzeć, ale zrozumieć. Jednak ta dziewczyna mogła być niewinna, mogła nawet nie wiedzieć, że Daniel ma dziewczynę.
Zapraszam do mnie:
"Jabłka i śniegi" (romans)
www.j-i-s.blogspot.com
"Sierociniec przy cmentarzu" (fantastyka)
www.w-sierocincu.blogspot.com
"Miejskie opowieści" (obyczajówka)
www.miejskie-opowiesci.blogspot.com
Okej, przeczytałam uwagi i masz rację, jeśli chodzi o brak opisów. Nawet chyba wiem, z czego on wynika - zdążyłam przyzwyczaić się do pisania w sposób "scenariuszowy", gdzie pomija się szczegółowy wygląd miejsc i opisy bohaterów... Ale postaram się o tym pamiętać w przyszłości. W kwestii zaczynania od dialogu, to akurat może się jeszcze zdarzać, bo kocham wpadać w środek akcji, a dopiero potem wyjaśniać, co właściwie się dzieje i dlaczego. Jednak będę pamiętać o tej uwadze. I w kwestiach mordowania, jako autorka, jestem pewna, że dziewczyna była niewinna. Tyle że Emilka nie kontrolowała tego, co robi. Była wszystkiego świadoma, ale nie potrafiła nic z tą świadomością zrobić, ponieważ jej ciałem i umysłem rządziła furia. No i jeśli chodzi o długość, to w sumie nie mam lepszego wyjaśnienia ;)
Usuńto fakt opisy troche kuleja choc Z uczuciami jest juz duzo lepiej.;) ja osobiscie nie uwazam by krotki rozdzial byl czyms zlym . grunt zeby cos wnosily. osobiscie nawet wole gdy taki dlugasny podzielony jest na dwie czesci:)
OdpowiedzUsuńwww.czarnekrolestwo.blog.pl
Zgadzam się z poprzednikami, że mało opisów, ale jest w porządku.
OdpowiedzUsuń