Maks zdobył pozwolenie na przeszukanie mieszkania Kamila zaskakująco szybko, dzięki czemu reszta watahy mogła się wziąć do pracy. Dlatego następnego popołudnia, przy promieniach zachodzącego słońca Amelia, Rafał i Leon otworzyli drzwi do dawnej siedziby Widma.
Wilkołaki wkroczyły do środka ostrożnie, gotowe w każdej chwili zareagować na najdrobniejszy ruch czy szelest. Ale nic się nie stało. Nikt ich nie zaatakował, a mieszkanie wyglądało na opuszczone od dłuższego czasu. Nie żeby to cokolwiek znaczyło.
- Jak myślicie, znajdziemy tu coś? - Szeptem spytał Rafał.
- Na pierwszy rzut oka wątpliwe. - Odparł równie cicho Leon, rozglądając się uważnie.
- Naprawdę powinniście częściej patrzeć pod nogi. - Stwierdziła na to Amy, kucając przy zaschniętej plamie krwi na środku pokoju. Leon natychmiast do niej podszedł.
- To zapewne miejsce, gdzie zginął. - Powiedział na głos to, o czym wszyscy myśleli. - Mogę pobrać próbki, ale nie wiem, czy to dostarczy nam jakichkolwiek nowych informacji.
- Wątpliwe. Wiem, że policja nie zawsze wykonuje świetną robotę, ale w tym wypadku raczej trudno było tego nie znaleźć. - Mówiąc to, Rafał napotkał wiele mówiący wzrok Amelii. - No co? My też byśmy w końcu to zauważyli, nie? - Kobieta tylko wzruszyła ramionami.
- Przeszukajmy całe mieszkanie pod kątem wskazówek, gdzie przebywa Maenak. To, że go nie zastaliśmy, jeszcze o niczym nie świadczy, ale może uda nam się ustalić coś więcej.
***
Marta zapukała niepewnie do drzwi. Chwilę później stanęła w nich Emilka.
- Miło cię widzieć! - Uśmiechnęła się, przepuszczając koleżankę do środka. - Po raz kolejny tego dnia.
- Nawzajem. - Odparła tamta, trochę mniej pewnie. Choć starała się wyglądać na szczęśliwą, żołądek miała zawiązany na supeł i czuła się, jakby szpiegowała Emilkę. Michał jej odpisał i zgodził się na spotkanie później. Wstępnie umówili się, że Marta da znać kiedy skończą i nie będzie to później niż o 19:00. I choć robiła to wszystko w dobrej wierze, chcąc pomóc, wciąż czuła wyrzuty sumienia.
Dziewczyny przygotowały szybko przekąski i zasiadły do oglądania. Nie minęło dużo czasu, zanim zupełnie wciągnęły się w fabułę.
Dobrą zabawę przerwało lekkie, ale jednocześnie stanowcze i jakby wyszukane, pukanie do drzwi. Zaskoczone przerwały film i Emilka podniosła się, by otworzyć. Za drzwiami stał nie kto inny jak... Kamil. Dalej wszystko potoczyło się w ułamkach sekund.
Widmo odepchnęło zaskoczoną dziewczynę i błyskawicznie dopadło Martę, przykładając jej nóż do gardła. Gdy wilkołaczyca zdołała się podnieść, jej koleżanka już stała jako zakładnik w rękach Maenaka.
- Pójdziesz ze mną, albo twoja mała ludzka przyjaciółka zginie. - Kamil uśmiechnął się złowieszczo, niczym psychopata, przyciskając nóż nieco mocniej do skóry dziewczyny.
- Zostaw ją! - Warknęła Emilka, póki co zachowując dystans.
- Nie zrozumiałaś? A miałem cię za inteligentną... - Widmo zrobiło sztucznie smutną minę. - Postawiłem jasny warunek. Ty w zamian za nią.
- A co powiesz na nie? - Dwa kroki do przodu, gotowość do skoku...
- Twoja strata. Czy raczej jej. - W momencie, kiedy Kamil miał przejechać nożem po szyi Marty, Emilka rzuciła się w jego kierunku. W locie przemieniła się i z wyszczerzonymi kłami wylądowała na mordercy. Widmo zdążyło rzucić dziewczynę o ścianę, po czym straciła przytomność i osunęła się na podłogę. Tymczasem złotobrązowy wilk stracił próbował przegryźć mu krtań. Nagle stracił oparcie, gdy jego przeciwnik się zdematerializował. Zanim Emilka zdążyła się obejrzeć, dostała w głowę krzesłem. Odwróciła się gwałtownie i znów rzuciła się na Kamila. Jej zęby minęły jego rękę o centymetry, ale przez jego refleks ostatecznie zadzwoniły o posadzkę. Nie czekając na nic natychmiast zerwała się znowu, gotowa do ataku. Maenak również przyjął pozę ofensywną. Przez chwilę czekali nawzajem na swój ruch, aż nagle niemal jakby na niesłyszalny sygnał znów się na siebie rzucili. Kotłowali się po całym pokoju, niszcząc wszystko, co stanęło na ich drodze. Gdy już wydawało się, że Emilka zyskuje przewagę, Widmo znikało i pojawiało się za nią, atakując od tyłu. Zrzucili i poszarpali już zasłony, podrapali wszystkie meble i porysowali podłogę. A to wszystko, choć zdawało ciągnąć się i ciągnąć, trwało dosłownie krótką chwilę.
W końcu Kamil dorwał się z powrotem do noża, który wypadł mu w tym zamieszaniu, po czym wbił go bezlitośnie w tylną nogę wilczycy. Złotobrązowa bestia zapiszczała z bólu i po chwili dziewczyna wróciła do swej ludzkiej postaci. W jej nodze tkwiło zanurzone niemal całkowicie ostrze. Wokół niego zbierała się plama szkarłatnej krwi. Emilce zrobiło się niedobrze. Maenak stanął nad nią, a na jego twarzy pojawił się ten sam złowrogi i pokręcony uśmiech, co wcześniej.
- Teraz już mi nie uciekniesz... - Złapał ją za włosy i brutalnie pociągnął, stawiając do pionu. Dziewczyna krzyknęła z bólu. Ale nie miała już siły, by się przeciwstawić.
______________________________
Chcę powiedzieć, że pewnie jeszcze będę
żałowała tej zarwanej nocy, którą poświęciłam
na pisanie tego... Ale cóż, rocznicę jakoś trzeba uczcić.
Bo owszem, to właśnie dzisiaj mija równo rok od opublikowania
prologu. Jak szybko ten czas leci.
A tak w ogóle, jak Wam się podobało?
Jak już wspominałam wcześniej, czas na złe rzeczy :D