- Mogłeś ją przynieść do mnie. - Stwierdził właśnie z wyrzutem medyk.
- I co byśmy jej powiedzieli? Że jesteśmy prywatną kliniką? - Prychnął Aleks.
- Coś byś wymyślił...
- No tak, jak zwykle. Poza tym, to ludzie nie są aż tak beznadziejni w leczeniu, wiesz?
- Powiedz to Laurze. - Oboje umilkli. Na twarzy Leona gniew mieszał się ze smutkiem. Aleksander wyglądał na zakłopotanego. Kiedy cisza zaczęła się przedłużać do niezręcznej, Emilka postanowiła się wtrącić.
- Kim jest Laura...? - Zapytała cicho. Czuła, że być może właśnie przekracza granicę dozwolonych pytań, ale instynkt podpowiadał jej, że to coś znaczącego.
- Widzisz... - Leon zawahał się. - Nie tylko ty straciłaś kogoś podczas przemiany. - Jego głos był ciężki i zmęczony. Jakby nagle uleciało z niego całe życie. Dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć.
Spojrzała na Aleksandra. Jego postawa sugerowała, że wiedział, co zaraz nastąpi i był gotowy zareagować.
- Laura była moją dziewczyną... Człowiekiem. Jechaliśmy samochodem... Wypadek... - Jego głos zaczął się łamać.
- Wiesz, że to nie była twoja wina. - Niebieskooki mężczyzna podszedł do medyka.
- Nie potrafiłem jej uratować. I oni też nie.
Emilka milczała. Nie chciała przywoływać niczyich bolesnych wspomnień, ale przecież sama się o to prosiła swoim wścibstwem. Zapadła cisza, którą przerywał tylko ni to szloch Leona.
Aleksander poklepał go po plecach, po czym zwrócił się do dziewczyny.
- Mamy robotę do wykonania. - Stwierdził i skinął w stronę drzwi. Emilka z ulgą opuściła pomieszczenie.
***
- Wciąż nic. - Odezwała się Amelia po prawie dwóch godzinach intensywnego szukania. Rafał pochylił się nad jej laptopem, zaglądając jej przez ramię.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przeglądasz wszystkich użytkowników Facebooka, którzy mają na imię Kamil i są z Warszawy?! - W jego głosie pobrzmiewała groza, a twarz była wyrazem przerażenia. Ledwo powstrzymał się od wyrwanie jej laptopa.
- A masz lepszy pomysł? - Spytała skonsternowana.
- Daj to. - Westchnął Rafał i przechwycił urządzenie. Chwilę później już siedział i intensywnie stukał w klawiaturę.
- Co dokładnie zamierzasz zrobić? - Amy obserwowała go sceptycznie.
- Skorzystać z policyjnej bazy danych, do której dał mi dostęp Maks. Przeszukać ją pod kątem morderstw w Warszawie, w których ofiarą był jakiś Kamil. Następnie, mając jego pełne dane, znaleźć dawne miejsce zamieszkania, oczywiście jeśli jakimś cudem nie znalazło się w kartotece. - Wilkołak uśmiechnął się lekko. - No patrz, zrobione!
Amelia szybko znalazła się za jego plecami. Przy zdjęciu znajomego im Widma znajdował się krótki opis zbrodni.
- "Znaleziony po tygodniu; Sprawca wciąż nie znany." - Wyczytała. - "Przyczyna śmierci: Liczne rany kłute."
- Ciekawe, że morderca jeszcze nie został złapany, skoro nawet nie potrafił pozbyć się ciała. - Myślał na głos Rafał.
- Chyba, że zostawił je specjalnie... - Kobieta jeszcze raz przeleciała tekst wzrokiem. - Ale nie widzę tu wzmianki o jakichkolwiek symbolach, które sugerowałyby sektę czy gang.
Mężczyzna tylko wzruszył ramionami.
- Ważne, że mamy potrzebne informacje, by znaleźć Widmo.
- Skoro już o tym mowa, nie mogłeś wyszukać tego od razu? - Amy popatrzyła na niego z urazą.
- Nie miałem pojęcia, że marnujesz czas na takie głupoty! - Odparł oburzony wilkołak.
Dziewczyna tylko mruknęła coś pod nosem, patrząc wymownie na otwarty komiks, który leżał na stole przy miejscu, gdzie wcześniej siedział Rafał.
On albo tego nie zauważył, albo celowo zignorował jej spojrzenie.
______________________________
Krótko, ale za to mniej czekania.
W sumie to nie wiem, co wolicie,
ale skoro już tyle napisałam, to stwierdziłam,
że wrzucę. Trochę tragicznie, trochę komediowo.
Jak się podoba? :)